Match Villains

To blaga. Match Villians nie wykorzystuje postaci z popularnej serii Hotel Transylvania. Owszem, hrabia z gry wygląda niemalże jak Dracula, a jego córeczka i lokaj też przypominają bohaterów popularnej animacji. Różnice są drobne, ale istotne. Pomysł na grę też nie jest oryginalny.

Match Villains to klasyczna łamigłówka polegająca na łączeniu przynajmniej trzech takich samych elementów. Na każdym etapie gracz musi wykonać zadanie, najczęściej usunąć określoną ilość konkretnych diamencików bądź skrzyneczek, sprowadzić zwierzątka na sam dół konstrukcji, wysadzić rozmaite maszyny utrudniające zabawę albo na przykład zalać ciemną masą całą planszę. Oczywiście zawsze polega to na tym samym: na łączeniu owych diamencików.

Gra ma swoje zalety. Przede wszystkim niezbyt wysoki poziom trudności, dzięki czemu większość plansz przechodzi się z marszu. Pojawiają się takie, które sprawiają problemy, jasna sprawa, ale wystarczy spróbować kilka razy, by sobie z nimi poradzić. W Match Villians nie jest tak, jak w innych grach, że program wymusza kupowanie bonusów za prawdziwą kasę. Nie ma takiej potrzeby! Wystarczy zastanowić się, jakie bonusy (rakiety, beczki, kule dyskotekowe) są potrzebne, a następnie postarać się je zdobyć.

Plusem gry jest też spora różnorodność poziomów, pojawiające się co chwila nowe atrakcje, jakieś dodatkowe przeszkadzajki czy blokady bonusów, dzięki którym Match Villains szybko się nie nudzi. Wkurza natomiast spora liczba rozmaitych trybów i „programów”, które pojawiają się przed rozpoczęciem zmagań. Niekiedy przeklikanie się przez nie zajmuje blisko minutę. Ale i tak zabawa jest przyjemna, a gra zasługuje na uznanie. Mało twórcza, ale dobra robota!

Joel

Match Villains, Good Job Games, Android, iOS

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.