Billie Eilish – Hit Me Hard and Soft

Hit Me Hard and Soft to trzeci album studyjny w dorobku Billie Eilish, jednej z najbardziej cenionych wokalistek młodego pokolenia. To ambitna produkcja, która ubiegała się o miano najlepszego albumu 2024 roku. I – zdaniem niektórych – konkurencję tę wygrała.

To album popowy, ale nie jest to pop, do którego przyzwyczaiły nas najpopularniejsze wokalistki. Nie ma tu prostych, beztroskich melodii i radosnych tekstów ani też banalnych opowieści o nieudanych związkach. Już otwierający płytę Skinny opowiada o przytłoczeniu i rozczarowaniu popularnością, o oczekiwaniach z tym związanych i trudnościach. Kolejny utwór, Lunch, stał się przebojem z uwagi na wyrazisty, choć wciąż delikatny wokal i pulsującą energię. No i ta gitara w tle…

Chichiro dedykowany bohaterce filmu Spirited Away udanie łaczy bas gitary z odrobiną elektroniki i cudownym, onirycznym refrenem, zaś Birds of Feather okazują się pełną ciepła i radości kompozycją miłosną. Bardzo podobał mi się The Greatest, pozytywny, choć niewątpliwie delikatny utwór z imponującym finałem. L’Amour De Ma Vie czaruje popowym vibe’em, zaś całość wieńczą udane Bittersuite i Blue.

Osób znających Eilish pewnie nie trzeba do tego albumu przekonywać. Tym, którzy nie znają twórczości wokalistki i utożsamiają ją z kolejną popową divą, płyta Hit Me Hard and Soft może się spodobać. O ile są otwarci na ambitniejszą muzykę.

Joel

Billie Eilish, Hit Me Hard and Soft

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.