Nowy sezon Fortnite to… przerywnik reklamowy. Potrwa tylko miesiąc i przenosi graczy do świata Gwiezdnych Wojen. Imperium znów daje o sobie znać, przejmuje władzę nad sporymi połaciami wyspy, a rebelianci próbują się im przeciwstawić. Gracz może opowiedzieć się po dowolnej ze stron… a tak naprawdę czerpie po prostu z dorobku technologicznego walczących.

Mapa nieco zmieniła się. W czterech rogach wyspy pojawiły się nowe lokacje – Baza Ruchu Oporu, Baza Najwyższego Porządku, kontrolowany przez przemytników Posterunek Enklawa, wreszcie Samotnia Vadera Samuraja. Do tego można się natknąć na pomniejsze bazy i placówki patrolowane przez szturmowców, a także rozrzuconych tu i ówdzie rycerzy Jedi, którzy oferują rozmaite nowe umiejętności (pchnięcie mocą u Rey czy błyskawica mocy u Palpatine). Do zgarnięcia są też miecze świetlne – doskonałe do parowania ognia wroga oraz wymierzania mu sprawiedliwości.

Oczywiście miecz nie jest jedyną bronią, którą zafundowali nam twórcy. Miejsce tradycyjnych pistoletów i strzelb zajęły blastery i karabiny laserowe, pozbawione magazynków, mogące strzelać właściwie bez końca (choć zdarza im się przegrzać). Nowością są implodery termiczne pełniące rolę granatów. Nie można zapomnieć wreszcie o kilku X-Wingach i Tie Fighterach, na które można się natknąć podczas wędrówki. I tak, da się nimi latać!

Klimat Gwiezdnych Wojen tu czuć. Jest charakterystyczna muzyka, znane postacie, liczne wraki pojazdów znanych z kina, wszechobecna laserowa broń. W kolejnych tygodniach mają zaś pojawić się nowe atrakcje – Mace Windu, Chewbacca wraz z kilkoma gadżetami, wreszcie mandaloriański plecak rakietowy. Zdecydowanie będzie co robić…

Joel

Fortnite: Battle Royale, Epic Games

Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.