
Angielski Muse cieszy się mianem jednego z najlepszych zespołów koncertowych na świecie. Od lat bywa headlinerem czołowych festiwali i regularnie wydaje też udane płyty. Will of the People jest ich dziewiątym albumem. Na tyle udanym, że magazyn Guitar World umieścił go na siedemnastym miejscu najlepszych płyt 2022 roku.
Zaczyna się on mocnym utworem tytułowym, zagranym z odpowiednim pazurem i kilkoma fajnymi riffami. To potencjalny koncertowy hicior. Podobnie Compliance, które podoba mi się chyba jeszcze bardziej. Jasne, ten utwór brzmi jak wyjęty z dyskoteki z lat 80., z charakterystycznymi syntezatorami i wpadającym w ucho refrenem, ale przebojowy jest. Dla odmiany ballada Liberation nuży nieco wolnym tempem i refrenem w stylu Queen. To ciekawy tytuł, ale zdecydowanie zbyt mało rockowy.
Dobrych utworów na Will of the People na szczęście nie brakuje. Podeszło mi You Make Me Feel Like It’s Halloween, utwór świetnie wyprodukowany i niemalże zmuszający do kiwania główką. Nie gorzej brzmi Verona, co prawda jest łagodna, wręcz balladowa, ale dzięki onirycznemu wokalowi i partii klawiszy pobudza wyobraźnię. Lubię też We Are Fucking Fucked, jeden z mocniejszych utworów na płycie. Taki rockowy konkret, podobnie zresztą jak Kill or Be Killed.
Will of the People nie przynosi żadnej rewolucji. Po prostu oferuje małą powtórkę z Muse, podsuwając fanom pod nos dobrze napisane rockowe kawałki. Energetyczne, przebojowe, niekiedy wręcz taneczne, czasami nieco ostrzejsze – ale wciąż dobre. I to jest chyba najważniejsze.
Joel
Muse, Will of the People
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.