Skampararas – Live in Saint Petersburg

W kwietniu zmarł Tomasz Wrzeszcz, saksofonista Skampararas. Grał z tą ekipą od samego początku. Może to banał, ale uważam, że to spora strata dla pochodzącego z Jastrzębia Zdroju zespołu. Kapeli, która zdołała już na trwałe wpisać się w rodzimą scenę muzyczną. Umiejętnie łączy bowiem ska z punkrockowym zadziorem.

W 2019 roku ukazała się płyta United, a zespół ruszył w imponującą trasę koncertową. Odwiedził między innymi kilka miast w Rosji, Kaliningrad, Rosję, wreszcie Sankt Petersburg. I właśnie w tym mieście, w modny klubie MOD, narodziła się Live in Saint Petersburg, bohaterka niniejszej recenzji. Płyta koncertowa wypełniona aż po brzegi dynamiczną muzyką. Gratka dla fanów. A dla nie fanów? No, tu nie do końca jestem przekonany, co zaraz wyjaśnię.

Zacznijmy jednak od mięcha. Na albumie znajduje się dwanaście utworów w wersji koncertowej. Choćby United i Pech, ale też Uzdrowisko Śląsk, Warszawa, Setki dwie czy na przykład Izabella. Jak więc widać, nie są to wyłącznie utwory pochodzące z promowanej płyty. Zestaw prędzej by można nazwać takim best off zespołu. Całkiem fajnym, dającym niezły przegląd jego możliwości. Wpadającym w ucho i pozwalającym poskakać.

Z drugiej strony jednak lepiej zacząć znajomość ze Skampararas od nagrań studyjnych. Bardziej dopracowanych, gładszych i konkretniejszych, pozbawionych tej surowizny, którą niesie z sobą granie na żywo. Mało tu bowiem szalejącej publiczności, niewiele również kontaktu muzyków z fanami, okresowe „spasiba” niewiele tu zmienia. Może to siła przyzwyczajenia, ale częściej wracam do oryginalnych utworów Skampararas niż ich koncertowych wersji z Live in Saint Petersburg. Coś mi w nich zgrzyta. I nie chodzi o Rosję.

Joel

Skampararas, Live in Saint Petersburg

Polub nas na FacebookuTikToku i Instagramie.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.