
Three Days Grace to kanadyjski zespół grający muzykę metalową i hard rockową. Powstał w 1997 roku i szczyt popularności przeżył w kolejnej dekadzie, kiedy wydał świetnie przyjęte albumy One-X i Life Starts Now. Po odejściu wokalisty Adama Gontiera liczba fanów spadła, a i muzyka zespołu nie budzi już dawnych emocji. Co nie oznacza, że Matt Waist nie sprawdza się na swoim stanowisku.
Explosions to niezła płyta. Składa się na nią dwanaście piosenek, z których otwierający wydawnictwo So Called Life brzmi świeżo, dynamicznie i energetycznie. To dobry singiel, który obiecuje przebojową płytę. I tę tezę potwierdza jeszcze kilka innych udanych piosenek. Choćby uderzający, wpadający w uchu Neurotic czy A Scar is Born, kolejny utwór, któremu nie brakuje powera. Bo na Explosions są też kompozycje łagodniejsze i spokojniejsze, choćby Champion czy Chain of Abuse.
Zespół zdecydował się zaprosić do pracy nad poszczególnymi piosenkami kilku innych artystów. I tak we wspomnianym Neurotic pojawia się Lukas Rossi, a w Someone to Talk To przygrywa Apocalyptica. Obie kolaboracje są ciekawe, nie pozwalają jednak gościom zdominować tego, co oferuje Three Days Grace. Może i dobrze, ale brakuje na Explosions utworów wyróżniających się, wybijających z tła. Bardziej różnorodnych. Niektóre kompozycje wręcz zlewają się z sobą.
Three Days Grace potrafi przemawiać do fanów, grać muzykę, która przemawia do ludzi. Koła nie odkrywają, nie oferują niczego nowego, nie mają też przebojowości kompozycji z One-X. Może dlatego o kapeli jest dziś ciszej i nawet na festiwalach nie uchodzi ona za głównego headlinera. Trudno tu mówić o odcinaniu kuponów, ale już o stabilizacji jak najbardziej.
Fifi
Three Days Grace, Explosions
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.