Klinika śmierci – Harlan Coben

Smutny ten polski naród. Trochę też zaprogramowany na smutki. Druga powieść Harlana Cobena nazywała się Miracle Cure, a więc Cudowny lek. Polski wydawca zdecydował się na dużo bardziej chwytliwą Klinikę śmierci. I tak zamiast nadziei na wyleczenie śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową otrzymujemy zgon, w który – w domyśle – zamieszani są lekarze.

Główni bohaterowie to ludzie z pierwszych stron gazet. Ona jest dziennikarką telewizyjną, córką wpływowego konserwatywnego senatora, on gwiazdą koszykówki (znowu, bo poprzednia powieść Cobena też miała koszykarza w obsadzie). Oboje obowiązkowo piękni, bogaci, szczęśliwi i młodzi. Wkrótce zostaną zamieszani w to, co dzieje się w pewnej klinice pracującej nad lekarstwem na AIDS. Jeden z jej czołowych lekarzy zostanie zamordowany, a jego śmierć upozorowana na samobójstwo. Tyle że wcześniej zginęło kilku pacjentów tej placówki. Przypadek? Seryjny morderca zabijający gejów? A może jeszcze ktoś inny?

Klinika śmierci to typowy Coben. Do tego stopnia typowy, że pojawiają się tu schematy znane z innych książek autora. Historia jest oczywiście naciągana, ale sprawnie napisana, niekiedy nawet zaskakująca. Czasami jednak boleśnie strasznie sztampowa. Politycy okazują się krętaczami, telewizyjni duchowni oszołomami, a piękni i prawi, odnoszący sukcesy bohaterowie są uczciwi do szpiku kości. Oczywiście pojawia się też detektyw, który gotów jest ryzykować życiem i własnym skromnym majątkiem, by ruszyć śladem najbardziej absurdalnych tropów. Ot, bajeczka.

Ale bajeczka trzymająca w napięciu. Klinika śmierci to jedna z tych książek, które czyta się szybko i z zaciekawieniem, w której kibicuje się bohaterom i główkuje, co tak naprawdę się wydarzyło. Coben umie tak pisać, umiał też te trzy dekady temu, kiedy rozpoczynał karierę.

Joel

Klinika śmierci
Tytuł oryginału: Miracle Cure
Autor: Harlan Coben
Przekład: Robert Sudół
Wydawnictwo Albatros

Polub nas na Facebooku.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.