
W planszówce Kroniki zamku Avel przenosimy się do magicznego świata, w którym po niebie krąży mnóstwo małych i dużych księżyców. Według legend mieszkają na nich bogowie, którzy dzielą się mocą z mieszkańcami globu poniżej. W efekcie ludzie wiodą szczęśliwe życie. Nie chorują, mają dostatecznie dużo żywności, na co dzień podziwiają cuda natury. Aż nagle na niebie pojawia się mroczny Czarny Księżyc, a wraz z nim rodzą się potwory.
Polska gra planszowa Kroniki zamku Avel przyciąga oryginalnym światem (opisanym w znajdującym się w pudełku zeszycie) i nastrojowym wstępem. Zaskakuje też zaraz na początku rozgrywki. Gracze muszą bowiem… zaprojektować swoje postacie. Naszkicować je, dobrać herby i imiona. Dopiero potem stają do walki ze wspomnianymi bestiami, rozwijają swoich bohaterów i gromadzą ekwipunek. Wbrew pozorom nie rywalizują ze sobą, a przygotowują do wspólnej walki z Monstrum.
W zabawie wziąć udział może do czterech graczy i to niekoniecznie dorosłych. Z niezbyt skomplikowanych zasadami poradzą sobie nawet ośmiolatki. Podczas rozgrywki będą musiały od czasu do czasu pomyśleć, ale z powodu pewnej losowości (rzuty kostką podczas toczenia walk) nie zepsują nikomu zabawy.
Trzeba się tylko przyzwyczaić do myśli, że rozgrywka nie jest krótka. Czasami nawet zajmuje ponad godzinę i wymaga wygospodarowania miejsca na stole. W Kroniki zamku Avel nie da się grać na kawałku kanapy, w pociągu czy też na ławce w parku. Elementów, także tych drobnych, jest sporo i łatwo je pogubić. Zresztą wystarczy obejrzeć poniższy filmik, by przekonać się, z czym wiąże się rozgrywka.
Joel
Kroniki zamku Avel, Rebel.pl
Polub nas na Facebooku i Twitterze.