
W grach komputerowych często wcielamy się w boga, niewidzialną, sprawczą siłę, która decyduje o losach maluczkich. To rozwiązanie typowe dla strategii i cieszące się do dziś sporą popularnością. W planszówce Palec boży również pełnimy funkcję boga, ale gra bliższa jest zręcznościówce. Kto w przeszłości grał w kapsle, z pewnością szybko się tu odnajdzie.
Każdy z graczy zostaje bogiem, Velesem, Zeusem czy Anubisem, i trafia na matę… to znaczy na Archipelag Pępka Świata. Od lat pozostaje on niezagospodarowany, więc trzeba stoczyć o niego bój. Każda runda rozpoczyna się od fazy obrad. W jej trakcie uczestnicy zabawy wybierają dodatkowe zasady mające obowiązywać w jej trakcie. Decyzję podejmuje się w drodze głosowania, więc warto zawczasu przygotować sensowne argumenty.
Sednem są jednak misje, czyli właśnie kapsle. A nawet nie kapsle, co prorocy w postaci niewielkich krążków. Gracze starają się ich wstrzelić na planszę. I to tak, jak w curlingu, czyli we właściwe miejsce. Umożliwia stosowanie rozmaitych strategii. Jedni będą po prostu starać się zająć punktowane miejsca, takie jak miasta czy znajdujący się w centrum pępek świata, inni z kolei pokrzyżować rywalom szyki.
W zabawie może brać udział od dwóch do czterech osób. I nie muszą to być osoby dorosłe. Zręczny sześciolatek też sobie poradzi, odpowiednio poprowadzony przez rodziców. Palec boży jest bowiem produkcją rodzinną, nieskomplikowaną i dostarczającą sporo zabawy. Gdyby tylko pudełko było poręczniejsze… Teraz jest tak długie, że niełatwo wygospodarować na nie miejsce.
Joel
Palec boży, Foxgames
Polub nas na Facebooku i Twitterze.