
Rewolucję Barcelona przeszła w połowie XIX wieku. Wtedy właśnie architekt Ildefons Cerdà opublikował swoje badania dotyczące rozwoju miasta i doprowadził do powstania nowatorskiej dzielnicy Eixample, dziś uważanej za jeden z zabytków Barcelony. Zadbał o regularne, geometryczne rozmieszczenie kamienic, ich spójną wysokość, dobre nasłonecznienie, wreszcie podwórka zapewniające teren rekreacyjny dla mieszkańców, tak dorosłych, jak i dzieci.
Drugą rewolucję Barcelona przeszła na początku lat 90. XX wieku. Tuż przed igrzyskami olimpijskimi wydano fortunę na poprawę komunikacji w obrębie miasta (w tym budowę obwodnic), dokonano rewitalizacji wielu parków i zabytków, przebudowano też dzielnicę La Barceloneta, tworząc kompaktowe miasteczko o niewielkich, ale wygodnych mieszkankach liczących po 30 metrów kwadratowych. Zbudowano hotele. Zainwestowano w udogodnienia dla turystów. Wypieszczono miasto. Efektem był błyskawiczny wzrost zainteresowania Barceloną. Przed olimpiadą odwiedzały ją rocznie 2 miliony ludzi. Teraz (przed pandemią) szesnaście razy więcej!
Z Miasto na miarę człowieka: Barcelona możemy się dowiedzieć, jakie problemy to rodzi. A rodzi ich wiele – zatłoczenie centrum, wzrost cen mieszkań i kosztów ich wynajmu, pojawienie się drogich sklepów i restauracji, które miejscowi na co dzień omijają. Szacuje się, że 70% przestrzeni publicznej w mieście zajmują dziś samochody (parkingi i ulice), a większość obiektów w centrum nastawiona jest na turystów. Mieszkańcy miasta czują się porzuceni i zaniedbani. Mają wrażenie, że nic dzięki turystom nie zyskują. Cóż z tego bowiem, że Barcelona zarabia miliony euro dzięki podatkowi turystycznemu, skoro większość środków przeznacza na… promocję wizerunkową miasta. Większość hoteli czy restauracji należy do międzynarodowych korporacji, sama zaś branża turystyczna płaci najmniej.
Jednak Barcelona się zmienia. Powoli ogranicza ilość samochodów w mieście, ograniczając ruch kołowy na wybranych ulicach. Próbuje też uporządkować ruch rowerowy. Mikael Colville-Andersen przygląda się takiemu zmodyfikowanemu osiedlu, odwiedza niezwykle modne skateparki (z których Barcelona powoli zaczyna słynąć) oraz przenośne place zabaw, a także przysłuchuje się ludziom próbującym uniknąć eksmisji. Bada sytuację nowoprzybyłych, którym miasto oferuje kursy językowe i stwarza możliwość pracy. Bo stolica Katalonii jest otwarta na emigrantów. Aż 23% jej mieszkańców urodziła się poza Hiszpanią.
Dokument Miasto na miarę człowieka: Barcelona wciąga dzięki swojej dynamicznej formule, sporej ilości ciekawostek oraz modnemu, zielonemu, prospołecznemu spojrzeniu na miasto. Stosunkowo niewiele mówi o tradycyjnych, turystycznych atrakcjach miasta, ale pozwala spojrzeć na nie z zupełnie innej strony. Zwraca uwagę przede wszystkim na to, jak się tam żyje i jakie rozwiązania warto by przenieść do innych krajów. Także i do Polski.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz tę serię
– Nie masz archaicznego, XX-wiecznego spojrzenia na miasto
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz aktywistów, ekologów, rowerzystów i ludzi, którzy chcą skrzywdzić twój samochód
Michał Zacharzewski
Miasto na miarę człowieka: Barcelona, The Life-Sized City: Barcelona, 2020, wyst. Mikael Colville-Andersen
Ocena: 8/10
Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.
Podobno strasznie drogo.
PolubieniePolubienie