
Uspokajam – Echo to hrabstwo. Lee Child nie obraża tu inteligencji czytelnika ani też nie łamie praw fizyki. Opowiada za to standardową historię o Jacku Reacherze. Piątą z kolei, raczej przeciętną, ale też dostatecznie dynamiczną, żeby fani za bardzo nie marudzili.
Tym razem Reacher, były major żandarmerii wojskowej, trafia do Teksasu. Już na wstępie Echa w płomieniach zadziera z miejscowym szeryfem i zmuszony jest ewakuować się z baru przez okno. Udaje mu się złapać stopa i… w ten właśnie sposób poznaje Carmen Greer, żonę miejscowego potentata naftowego, który spędził kilka ostatnich lat w więzieniu. Wkrótce z niego wyjdzie, a kobieta obawia się, że pierwsze kroki skieruje do jej domu. W końcu to ona doniosła na niego na policję…
Oczywiście intryga jest nieco bardziej zawiła i nie wszystko okazuje się być takim, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. Lee Child jak zwykle zaskakuje. Akcja po dość sennym wstępie przyspiesza i później już toczy się wartko. Pojawiają się strzelaniny i bijatyki, a przede wszystkim tajemnica, którą skrywa rodzina Greerów. Reacher jak zwykle będzie musiał przeprowadzić prywatne śledztwo. Zebrać informacje i starannie je przeanalizować, skojarzyć fakty, dotrzeć do właściwych ludzi. Zamieszać czytelnikowi w głowie
W wywiadach Child utrzymywał, że właśnie to zamierzał w Echu w płomieniach osiągnąć – skutecznie wodzić czytelnika za nos, dezorientować, zmuszać do myślenia. Dlatego właśnie stworzył postacie, którym nie do końca można zaufać. Taka jest Carmen, postać bardzo niejednoznaczna, ale też nie budząca większych emocji. Jednoznaczny okazuje się natomiast Reacher, coraz bliższy nieomylnemu superbohaterowi. Może właśnie dlatego piąta część serii nie porywa?
Joel
Echo w płomieniach
Tytuł oryginału: Echo Burning
Autor: Lee Child
Przekład: Jacek Manicki
Wydawnictwo: Albatros
Polub nas na Facebooku i Twitterze.