Miłośnikom gier video nazwa Halo z pewnością nie jest obca. To w końcu kultowa seria futurystycznych strzelanin, pierwotnie przygotowywana z myślą o kolejnych konsolach Xbox, później zaś konwertowana na pecety. Jej bohaterem jest niejaki Master Chief, zakuty w pancerz komandos rzucany przez dowódców na różne odcinki frontu wojny z okrutną rasą kosmitów znaną jako Covenant.
W 2001 roku ukazała się książka Halo: Upadek Reach, która opisywała młodość bohatera gry, a także początki wojny. Dziewięć lat później przerobiono ją na komiks, a w 2015 – w ramach promocji gry Halo 5: Guardians – na internetowy, animowany mini-serial. Halo: Fall of the Reach powstał właśnie na jego bazie. Po prostu połączono wszystkie odcinki w jeden długi, ponadgodzinny film. Taka geneza odcisnęła swoje piętno na produkcji i, niestety, to czuć. Opowieść rozpada się na szereg epizodów, zaś dominującą postacią okazuje się narrator, który stale podsumowuje i opisuje wszystkie wydarzenia.
W drugiej dekadzie XXVI wieku doktor Catherine Halsey wdraża w życie wojskowy program SPARTAN-II. Jego celem jest stworzenie armii superżołnierzy, którzy pomogliby tłumić rebelie w odległych koloniach. Kobieta wyszukuje dzieci obdarzone specjalnymi markerami genetycznymi i zastępuje je klonami (które szybko umierają, nie budząc niczyich podejrzeń). Uprowadzone w ten sposób maluchy zostają poddane wyczerpującym treningom. Pod okiem doświadczonych instruktorów wzbogacają się nie tylko o tężyznę fizyczną, ale też uczą się działania w grupie, dbania o siebie nawzajem.
W 2525 roku przechodzą serię kontrowersyjnych operacji mających zwiększyć ich wydajność, odporność i siłę. Wielu kadetów ginie w trakcie projektu bądź nie osiąga spodziewanych postępów. Niektórzy – jak John-117 – spełniają jednak oczekiwania przełożonych. Zbiega się to w czasie z wybuchem konfliktu z tajemniczą pozaziemską cywilizacją, znacznie przewyższającą ludzi pod względem technologicznym…
To fajna historia i fani gry z pewnością będą nią zachwyceni. Głównie oni, gdyż przeciętni widzowie znudzą się epizodyczną formułą Halo: Upadek Reach oraz narracją, która chwilami upodabnia film do dokumentu. Trudno tez zachwycać się technicznym wykonaniem serii. Najgorzej wypadają twarze-maski bohaterów, z reguły nie wyrażające żadnych emocji, oraz niezbyt dobrze dobrane, płaskie głosy lektorów. Cóż, to nie jest film kinowy o wielomilionowym budżecie, a skromna produkcja promująca grę. Moim zdaniem znacznie skuteczniej niż choćby tysiąc internetowej bannerów i reklam w kolorowej prasie.
Zobacz, jeśli:
– Jesteś fanem serii Halo
– Lubisz wojenne science-fiction
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na zwartą i rozbudowaną fabułę
– Nie chcesz poznawać historii bohatera gry, której nie znasz
Michał Zacharzewski
Halo: Upadek Reach, Halo: Fall of the Reach, 2015, reż. Ian Kirby
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!