Torrente: Przygłupia ręka sprawiedliwości

Torrente, bohater przebojowej hiszpańskiej komedii z 1998 roku, był kiedyś policjantem, jednak wyleciał ze służby za pijaństwo, seksizm i bardzo niechlujną prezencję. Od tego czasu żyje z renty niepełnosprawnego ojca i tego, co staruszkowi uda się wyżebrać na ulicach. Sam nie robi nic. Wieczorami wypuszcza się jednak na miasto i krąży jego ulicami w swoim zdezelowanym samochodzie, tropiąc małą i dużą przestępczość. Najczęściej mocno urojoną, bo przecież nie czepia się alfonsów, którzy biją swoje kobiety, albo złodziei w pocie czoła pracujących na swoje utrzymanie. Na celownik bierze tych, którzy mu z mordy nie przypasują.

Akcja Torrente: Przygłupia ręka sprawiedliwości rozpoczyna się z chwilą, gdy bohater zostaje wyrzucony z ukochanej knajpy za chroniczne niepłacenie rachunków. Wizyta w barze azjatyckim kończy się jeszcze gorzej – podają mu jakieś wodorosty, w dodatku każą je jeść pałeczkami. Oburzony bohater obraża wszystkich dookoła i wylatuje na kopach. Niemal od razu domyśla się, że lokal musi być zamieszany w jakąś aferę, w przeciwnym wypadku by go nie ruszyli. Z pomocą niedowidzącego sąsiada i jego bardzo seksownej siostry postanawia rozwikłać tę zagadkę i odpowiednio załatwić skośnookich drani.

Żeby polubić ten film, trzeba cenić turpizm. Torrente jest obleśnym typem, pulchnym, wąsatym, niedomytym, niemal co chwila przekraczającym granicę dobrego smaku. Pije, awanturuje się, wszystkim ubliża, a sąsiadce na przykład kradnie majtki, by mieć co wąchać w chwilach samotności. Także świat, w którym żyje, daleki jest od tego znanego z folderów hiszpańskich biur podróży. Zapyziałe mieszkanko z odłażącą tapetą, ulice tonące w śmieciach, zatłoczone sklepiki, marne knajpki, wraki krążące ulicami. Stylizacja jest przekonująca i to ona buduje klimat filmu. Trzeba tylko kupić ten styl.

Szkoda trochę, że im dalej w las, tym robi się bardziej sztampowo. Torrente: Przygłupia ręka sprawiedliwości upodabnia się bowiem do schematycznej komedii sensacyjnej z lat osiemdziesiątej, takiej z przewidywalnymi zwrotami akcji oraz niezbyt inteligentnymi „złymi”. Podejrzewam, że obraz sporo traci na tłumaczeniu, jako że nie wszystkie gry językowe da się łatwo przełożyć na polski. W efekcie tu u nas, w Polsce, trudno jest zrozumieć, co przyczyniło się do tak wielkiej popularności bohatera. Może rzeczywiście jego obleśność? Dzisiejszy widz nie jest przecież wysublimowany…

Zobacz, jeśli:
– Chcesz zobaczyć, z czego śmieją się Hiszpanie
– Lubisz obleśnych bohaterów

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na humor na poziomie
– Boisz się, że jeśli ci się spodoba, to będziesz musiał obejrzeć 3 kolejne filmy

Michał Zacharzewski

Torrente: Przygłupia ręka sprawiedliwości, Torrente: El Brazo Tonto de la Ley, 1998, reż. Santiago Segura, wyst. Santiago Segura, Chus Lampreave, Javier Camara, Carlos Bardem, Neus Asensi, Tony Leblanc, Javier Bardem

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

2 uwagi do wpisu “Torrente: Przygłupia ręka sprawiedliwości

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.