Po raz kolejny stanowczo odmawiam nazwania tego typu gier wyścigami. Owszem, Racing Empires – podobnie jak chociażby Nitro Nation – skupia się na samochodach rywalizujących, kto pierwszy dopadnie do mety. Fury wyglądają efektownie, błyszczące blachy i opływowe karoserie przyciągają wzrok. Tyle że rola gracza jest ograniczona. Nie ma żadnej kontroli nad autem, nie może skręcać, wciskać pedału gazu czy dawać po hamulcach.
Gra opowiada o środowisku miłośników wyścigów typu drag. To zawody rozgrywane na dystansie jednej czwartej mili. Gracze pędzą po równoległych torach ulicznych i mają jak najszybciej dopaść mety. Z reguły wygrywa ten, kto ma mocniejszy silnik i bardziej płynnie zmienia biegi. Owa zmiana biegów to jedyne, na co ma się wpływ podczas zawodów. W odpowiednim momencie należy stuknąć w ekran – wtedy, kiedy strzałeczka obrotomierza znajdzie się na zaznaczonym polu.
Taki system sterowania sprawia, że podczas wyścigu gracz skupia się właśnie na obrotomierzu i nie ma czasu na podziwianie naprawdę fajnie wyglądającego samochodu oraz efektownej, trójwymiarowej trasy. Tym zajmuje się po wyścigu. Zarobione pieniądze może bowiem przeznaczyć na rozmaite ulepszenia do samochodu, a także wykupić parcele przy torze i wybudować tam rozmaite budynki. Chociażby warsztat. Aspekt ekonomiczny gry nie jest złożony, ale daje frajdę – zwłaszcza tym, którzy lubią kolekcjonować gadżety.
Racing Empires jest grą efektowną, ale nie sprawiającą satysfakcji. Powtarzalność wyścigów po pewnym czasie męczy, a jedyną frajdę sprawia stałe ulepszanie wozu bądź nawet zdobywanie nowych pojazdów. Gracze, którzy pokochali Nitro Nation czy CSR Racing, odnajdą się jednak w tej produkcji i docenią możliwość wznoszenia zabudowy. Samochody są tu świetne. Tylko zabawy ciut za mało…
Fifi
Racing Empires, Gamepunks, iOS, Android
Polub nas na Facebooku!