Sausage Party

zdalaKiedyś kręciło się filmy animowane, by uniknąć piętrzących się kosztów wybudowania dekoracji, zatrudnienia statystów, uszycia kostiumów. Dziś komputerowo malowane produkcje zaskakują niebotycznymi budżetami. Przykładowo Gdzie jest Dory? kosztowała 200 milionów dolarów, a przebojowy Zwierzogród ledwie 50 milionów mniej. To sumy, które wydaje się na największe hollywoodzkie przeboje!

Na tym tle Sausage Party nakręcone za skromne 19 milionów dolarów teoretycznie wypada bladziutko. W praktyce niemal zupełnie nie widać ogromnej różnicy budżetów. Drobne niedostatki animacji film nadrabia oryginalnym pomysłem i historią przeznaczoną tylko dla widzów dorosłych. Przenosimy się bowiem do amerykańskiego supermarketu i przez półtorej godziny podglądamy życie sprzedawanych tam produktów. Wiodą one szczęśliwe życie na sklepowych półkach i z pieśnią na ustach oczekują, że pojawiający się za dnia bogowie zabiorą ich pewnego dnia do raju znajdującego się gdzieś poza drzwiami wejściowymi. Nie wiedzą, jak bardzo się mylą…

W swej podstawowej warstwie film jest pełną prostackich żartów seksualnych wulgarną komedią o parówce, która zaczyna powątpiewać w ów raj i robi wszystko, by odciągnąć ukochaną bułkę od pomysłu „sprzedania się” ludziom. Wraz z garstką produktów przemierza więc sklep i poznaje mieszkańców kolejnych alejek (w tym wiecznie skłóconego żydowskiego bajgla i arabskiego lawasza). Widz zagląda również poza supermarket, do miejsca kaźni zwanego kuchnią oraz domu pewnego szurniętego narkomana. Teksty zabawne sąsiadują z obrzydliwymi, bohaterowie co kilkadziesiąt sekund gadają bądź przynajmniej myślą o seksie, a dobry smak nie istnieje. Seth Rogen zresztą przyzwyczaił widzów do tego, że jego filmy powinno oglądać się po spożyciu, zapominając o wszelkich zahamowaniach.

Sausage Party pozostaje jednocześnie zjadliwą satyrą na ludzi wierzących, ich wizję raju, sposób myślenia, nadzieje na lepsze życie. Wykpiwa również tolerancję, śmieje się ze sporów politycznych, parodiuje sceny z hollywoodzkich przebojów. Tym naprawdę zyskuje w oczach bardziej ambitnego widza, widza, który szuka w kinie czegoś więcej niż serii sztubackich żartów. Szkoda jednocześnie, że od początku do końca humor bazuje na tych samych skojarzeniach i patentach. Przydałaby się jego większa różnorodność, bo ten sam żart zaserwowany po raz pięćdziesiąty zwyczajnie przestaje śmieszyć…

Wojciech Kąkol

Sausage Party, reż.: Conrad Vernon, Greg Tiernan, wyst.: Seth Rogen, Kristen Wiig, Jonah Hill, Michael Cera, James Franco, Salma Hayek, Craig Robinson

Jedna uwaga do wpisu “Sausage Party

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.