
Słówko crib ma w języku angielskim sporo znaczeń. Teoretycznie to żłóbek, ale również chatka, szalet, burdel czy nawet łóżeczko dziecięce i… plagiat. Istnieje również gra karciana o tej nazwie. No i zespół The Cribs, który powstał na początku tego wieku i gra indie rocka. Tworzą go dwaj bliźniacy, Gary i Ryan Jarman, a także ich młodszy brat, Ross. Innymi słowy to rodzinny biznes.
Live At The Cavern to, jak łatwo się domyśleć, koncertowa płyta zespołu. Zawiera zapis ich występu w klubie Cavern w Liverpoolu. Występu, na którym nie było publiczności. Trwała pandemia, nie można było się spotykać, stąd wielu muzyków organizowało internetowe popisy dla swoich fanów. The Cribs również na to poszli i spotkali się z ciepłym przyjęciem swoich zwolenników. Na tyle ciepłym, że trzy lata później zagrane wówczas piosenki ukazały się na dwóch pamiątkowych winylach.
Prostota to pierwsze, co przychodzi mi na myśl, kiedy słucham Live At The Craven. Ross na perkusji, dwaj pozostali panowie na gitarach, i to wszystko. Dla nie-fana kompozycje są dość podobne, utrzymane w zbliżonym rytmie, czasami ostrzejsze i mroczniejsze (Back To The Bolthole), kiedy indziej akustyczne (Shoot The Poets), z wyraźnymi liniami melodyjnymi bądź rockowym chaosem. Wśród nich Things You Should Be Knowing, kawałek, którego The Cribs nie grail od 15 lat.
Trochę czuć tu ten brak publiczności. Z jednej strony mamy bród i niedoskonałości typowe dla występów na żywo, wkradają się drobne fałsze czy wręcz błędy. Z drugiej chwilami prosi się o żywiołową reakcję tłumu, a tej nie ma, bo nie mogło jej być. Cały materiał można zobaczyć i posłuchać również na stronie internetowej zespołu oraz na jego kanale na YouTube. Przyjemna rzecz, choć bardziej wspomnienie z trudnych czasów niż kultowa płyta koncertowa.
Joel
The Cribs, Live At The Cavern
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.