
Mistrz współczesnego pop thrillera nie zawodzi. Po raz kolejny opowiada emocjonującą historię precyzyjnie utkaną już na wstępie i dzięki temu zaskakującą wraz z nadejściem finału. I choć tempo chwilami siada, to i tak Jedyną szansę czyta się szybko i przyjemnie. Harlan Coben wie, jak to zrobić.
Doświadczony chirurg plastyczny Marc Seidman budzi się w szpitalu po blisko dwóch tygodniach śpiączki. Od prowadzącego sprawę detektywa dowiaduje się, że został postrzelony we własnym domu i cudem tylko udało się go uratować. Zginęła jednak jego żona, a mała córeczka została uprowadzona. Czy było to porwanie dla okupu? Jeśli tak, to dlaczego niemalże zginął? A jeśli nie, to dlaczego zniknęło dziecko, a nie jakieś kosztowności?
Marc zaskakująco szybko dochodzi do zdrowia i jest w stanie podjąć śledztwo. Docierać do różnych ludzi, rozmawiać z nimi, odkrywać nowe wątki. Choćby taki, że w zbrodnię może być zamieszana jego siostra, narkomanka. Albo że mogło chodzić o ojca jego żony, człowieka wpływowego, mogącego wyłożyć tych parę milionów na okup. Choć kto czytał jakąś książkę Cobena, ten z pewnością wie, że rozwiązanie wcale nie będzie takie oczywiste. Powstanie gdzieś na splocie wielu wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości.
Wydaje mi się, że nikogo do lektury Jedynej szansy nie muszę przekonywać. Są ludzie, którzy lubią Cobena i czytają wszystkie jego powieści. A są tacy, którym zwyczajnie jego twórczość nie odpowiada. To tak jak z Mrozem; dla jednych to bóg współczesnej literatury kryminalnej, dla innych sprawny, ale niegodny dłuższej uwagi pisarczyna. Kwestia gustu. To zawsze jest kwestia gustu.
Joel
Jedyna szansa
Tytuł oryginału: No second chance
Autor: Harlan Coben
Przekład: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo Albatros
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.