
Obrzydliwości. Trupy, zgnilizna, jakieś przedziwne, obmierzłe konstrukcje, żywe ściany, mięsiste maszyny i upiorne gmachy. Serbski Scorn czerpie pełnymi garściami z prac Geigera i Beksińskiego, tworząc obrazy, które niełatwo się zapomina.
Już sam bohater prezentuje się niebanalnie. Nie jest to żaden heros w stalowej zbroi czy komandos uzbrojony aż po zęby. To nagi, blady człowiek, całkowicie bezbronny i chwilami przypominający zwłoki. Nie bardzo wiemy, co robi w tej zniszczonej krainie. Po prostu budzi się i rusza w stronę znajdującego się w oddali krateru, ostatecznie wpadając do fabryki, rodzaju żywej rośliny zmieniającej otaczające ją obiekty. Z czasem gość zrasta się z pasożytem pozwalającym mu korzystać z kilku broni, ale to zaledwie jedna z wielu niespodzianek, które go czekają.
Scorn bazuje na eksploracji. Gracz zwiedza kolejne upiorne regiony i podziwia chorą wyobraźnię twórców. Czasami musi walczyć z zagrażającymi mu paskudnymi stworzeniami, wykorzystując do tego cztery rodzaje broni, kiedy indziej rozwiązywać zagadki logiczne, uruchamiać rozmaite urządzenia. Niektóre z nich okazują się narzędziami tortur, z pewnością zadającymi cierpienie rozmaitym istotom. To właśnie dzięki nim Scorn zamienia się chwilami w body horror.
Do gry trzeba się przyzwyczaić. Poczuć tę stylistykę, docenić oprawę dźwiękową, uznać wyzwania, które przygotowali twórcy. Wówczas Scorn zamienia się w niepokojące, ale ciekawe doświadczenie. Okazję do odwiedzenia niezwykłego świata, który dotąd można było jedynie podziwiać na obrazach wspomnianych twórców. Nie wszystkim będzie to odpowiadać, ale… znajdą się tacy, którzy grę pokochają. Właśnie z uwagi na jej wygląd.
Joel
Scorn, EBB Software, PC, XBX
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.