
Instytut to powrót Stephena Kinga do niezłej formy literackiej oraz bohaterów dziecięcych. Tych, którzy stanowili istotny element jego najlepszych powieści, bo dziećmi bardziej się przejmujemy i lepiej ich rozumiemy. Każdy z nas był kiedyś dzieckiem.
I dzieckiem jest dwunastoletni geniusz Luke Ellis z Minneapolis, który właśnie zdaje egzaminy na studia. Pewnej nocy do jego domu wdziera się uzbrojony oddział, morduje jego rodziców, a chłopca zabiera do tytułowego instytutu położonego gdzieś w ostępach Maine. Luke dołącza do gromadki dzieci w różnym wieku. Każde z nich dysponuje mocą telekinezy lub telepatii. Bardzo ograniczoną mocą, ale prowadzone na miejscu przez lekarzy badania mają na celu jej pobudzenie i rozwinięcie.
Bezwzględność, z jaką prowadzący Instytut traktują młodych pacjentów, nie pozostawia wątpliwości – bohater będzie chciał uciec. I o tym właściwie opowiada książka. Gdzieś przy okazji pozwala nam przyjrzeć się społeczności tworzonej przez młodych ludzi i zastanowić nad mechanizmami, które każą pracownikom Instytutu pracować w tym miejscu i zachowywać się w nieprzyjemny sposób. Gdzieś w tle stoi oczywiście tak zwany patriotyzm, którym nieraz już usprawiedliwiano wielkie zbrodnie.
Spotkałem się z opinią, że Instytut jest słaby, bo nie przeraża. Rzeczywiście nie straszy, ale to nie jest horror. Bardziej thriller science-fiction opowiadający ponurą, ale wciągającą historię. Stoi za nim ciekawy pomysł oraz bardzo sprawne pisarstwo Kinga. Jasne, to kolejna książka z cyklu dobro kontra zło, dzieci kontra dorośli. Ale wciągająca. Trzymająca w napięciu. Może i długa (blisko 700 stron), ale na pewno pozwalająca się szybko przeczytać. Ja się nie nudziłem!
Joel
Instytut
Tytuł oryginalny: The Institute
Autor: Stephen King
Przekład: Rafał Lisowski
Wydawnictwo: Albatros
Polub nas na Facebooku i Twitterze.