Zjadacz węży

Lorenzo Fernando Lamas był przez moment, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, gwiazdą kina klasy B. Jego produkcje nie trafiały na wielkie ekrany, jednak na kasetach video cieszyły się sporym zainteresowaniem. Uchodził za speca od kina akcji, zdolnego karatekę. I rzeczywiście, jako dwudziestolatek zainteresował się sztukami walki. Traktował taekwondo jako metodę utrzymania sprawności fizycznej. Aktorem został dwa lata wcześniej. Występował głównie w soap operach, dostał też niewielką rolę w musicalu Grease. Rozpoznawalność przyniósł mu Falcon Crest, a także taneczny, obsypany Złotymi Malinami Body Rock.

Kinem akcji zainteresował się dopiero w 1989 roku, kiedy wystąpił w dwóch częściach Zjadacza węży. To też ciekawa historia. Zjadacza węży 2 nakręcono wcześniej, jednak na skutek rozmaitych zawirowań montażowo-producenckich jego sequel trafił do dystrybucji jako część pierwsza. Opowiada on o byłym marine, który po powrocie do kraju wstępuje w szeregi policji. Pewnego dnia dowiaduje się jednak, że jego rodzice zginęli w eksplozji łodzi, a towarzysząca im siostra zniknęła bez śladu. Momentalnie wsiada na motocykl i rusza na miejsce, by ją odnaleźć.

Nie zdradzę wiele, jeśli napiszę, że porwały ją rednecki, czyli żyjące gdzieś w głębi lasu półgłówki. Reżyser George Erschbamer zatrudnił do tych ról kilku niezbyt wyględnych naturszczyków, którzy idealnie zagrali swoje role. Oni też wzmocnili komediowy charakter Zjadacza węży. Ten film bawi zresztą już od pierwszej sceny, w której główny bohater rozbiera się przy pięknej kobiecie, by udowodnić jej, że nie posiada podsłuchu. Oczywiście całkiem skutecznie namawia ją do tego samego. Facet ewidentnie nudzi się w policji!

Zjadacz węży nie jest produkcją wysokobudżetową. Widać to po przeciętnie zrealizowanych strzelaninach i drewnianych dialogach, wreszcie nie zawsze najwyższych lotów aktorstwie. Trudno zrozumieć również, dlaczego były marine ma tyle problemów z bandą przygłupów. Zresztą cały ten wątek pozbawiony jest lekkości wstępu. Z drugiej strony podobać może się nonszalancja głównego bohatera, dowód na to, że Lamas nieźle czuje się w komedii. Bo nieźle się czuje i warto obejrzeć Zjadacza węży, by się o tym przekonać. Szkoda, że został później gwiazdą poważnego kina akcji. Takiego bez jednego choćby żartu.

Zobacz, jeśli:
– Chcesz zobaczyć Lamasa po raz pierwszy w kinie akcji
– Lubisz się pośmiać

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie przepadasz za filmami ewidentnie słabo zrealizowanymi
– A lata 80-te w ogóle cię nie kręcą

Michał Zacharzewski

Zjadacz węży, Snake Eater, 1989, reż. George Erschbamer, wyst. Lorenzo Lamas, Josie Bell, Robert Scott, Ronnie Hawking, Larry Csonka, Cheryl Jeans

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

Jedna uwaga do wpisu “Zjadacz węży

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.