Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia

W 2010 roku nikt nie spodziewał się, że to właśnie ten film zdobędzie główną nagrodę na festiwalu w Cannes. Wielu uważało wręcz obraz tajskiego reżysera Apichatponga Weerasethakula za folklorystyczną ciekawostkę, przeładowaną niezrozumiałymi dla Europejczyka symbolami i chociażby z tego powodu pozbawioną większych szans na sukces. A jednak Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia zachwycił jury. Zdobył popularność. Szkoda, że tak niewielką.

Jedno trzeba sobie powiedzieć na wstępie – to nie jest film dla wszystkich. Brakuje w nim akcji, brakuje scen, do których przyzwyczaiło kino popularne, a fabuła bywa niejasna. Główny bohater, tytułowy wujaszek Boonmee, cierpi na niewydolność nerek. Mieszka z dala od cywilizacji i nie może liczyć na pomoc zdolnego nefrologa. A ponieważ czuje, że niewiele zostało mu życia, postanawia pożegnać się z bliskimi. Obserwujemy więc kilka jego ostatnich dni, rozmowy z rodziną, spacery po okolicy. Także spotkanie z nieżyjącą już żoną i synem, który przed laty go opuścił. Wrócił, lecz bynajmniej nie w ludzkiej formie.

Jest w The Square taka świetna scena, w której jeden z bohaterów czyta opis wystawy – i nic z niej nie rozumie. Podobne wrażenie można odnieść słuchając pobieżnie słów reżysera. Jego zdaniem Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia to opowieść o przedmiotach i ludziach, którzy ulegają transformacji bądź hybrydyzacji, prowadząc do kresu kina jako takiego. Łatwiej zdefiniować ten obraz jako oniryczną baśń bez początku i zakończenia, być może misternie splecioną, ale daleką od głoszenia jasnych komunikatów.

Obraz można rozważać na kilka różnych sposobów. Sam zresztą dzieli się na części zarówno pod względem formalnym (każda skrętka jest inaczej nakręcona), jak i fabularnym. Mamy tu chociażby alegoryczną opowieść o księżniczce, ponure kino rozliczeniowe z komuną w tle, wreszcie rodzinny dramat. A wszystko to naprawdę pięknie opowiedziane. Pytanie tylko, czy na pewno rozumiemy wszystko to, co Weerasethakul chciał nam przekazać. A może nie chciał nam przekazać nic?

Zobacz, jeśli:
– Lubisz kino z odległych zakątków świata
– Nie przerażają cię obrazy z niewielką ilością dialogów

Odpuść sobie, jeśli:
– Jesteś uczulony na filmy artystyczne
– Z definicji nie ufasz wujkom

Michał Zacharzewski

Wujek Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia, Loong Boonmee raleuk chat, 2010, reż. Apichatpong Weerasethakul, wyst. Thanapat Saisaymar, Jenjira Pongpas, Kanokporn Tongaram

Ocena: 8/10

Polub nas na Facebooku!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.