Kobieta w Berlinie

zdalaLudzie nie lubią słuchać o zbrodniach swoich przodków. Wolą, kiedy portretuje się ich jako zwycięzców albo bezbronne ofiary. Tak jest w Polsce, w Stanach Zjednoczonych, we Francji, ale i w Niemczech. Jasne, oni ponoszą odpowiedzialność za drugą wojnę światową, ale nie potrafią też zapomnieć, jak wielu ich bliskich zginęło, jak wielu straciło dorobek życia lub przeszło przez piekło. O tym też chcą mówić.

Film Kobieta w Berlinie to adaptacja wydanych w latach pięćdziesiątych anonimowych zapisków trzydziestoletniej kobiety, którą koniec wojny zastał w stolicy. Jest rok 1945. Niemcy przegrali. Wojska radzieckie, ale i chociażby polskie wkraczają do miasta i rozpoczynają zabawę. Rabują, mordują, gwałcą, demolują. Zwykli ludzie, nawet jeśli byli przeciwko wojnie i przeciwko Hitlerowi, przechodzą prawdziwą gehennę. Dorośli, dzieci, starcy – w czasie wojny oprawcom żadnej ze stron nigdy nie robiło to różnicy. Główna bohaterka nigdy nie popierała Hitlera. Pochodziła z dobrego domu. Przed wojną podróżowała, studiowała w Paryżu, była oczytana. Teraz kryje się w piwnicy i już w pierwszych dniach kwietnia zostaje dwukrotnie zgwałcona. Boi się dalszego bólu, a także śmierci. Postanawia więc znaleźć sobie opiekuna i wkrótce wiążę się z radzieckim oficerem. Powoli zakochuje się w swoim zbawcy. Bądź co bądź zawdzięcza mu życie.

Książka Kobieta w Berlinie wkrótce po premierze wywołała skandal. Część czytelników oskarżała autorkę o zdradę i o pohańbienie niemieckich kobiet, inni o próbę przedstawienia Niemców jako ofiar wojny. Dziś powieść postrzegana jest jako świetny obraz tak zwanej psychologii przetrwania. Pokazuje, do czego może się posunąć człowiek żyjący w skrajnych warunkach i jak wpływa to na jego psychikę. Sam film jest wyciszony i stroni od przemocy. Gwałty stara się pokazywać z dystansem, nie epatując przemocą. W efekcie historia chwilami przypomina melodramat. Postaciom brakuje osobowości, charakteru. Zbyt dużą rolę odgrywa tu miłość, która w książce jest mniej istotna. Tam bowiem z czasem bohaterka pożałowała swojego związku. Mało tego, rozumiała gwałcicieli mszczących się za wojenne przeżycia i utratę bliskich. Być może to zbyt odważna myśl, by trafić na ekrany?

Wojciech Kąkol

Kobieta w Berlinie, Anonyma – Eine Frau in Berlin, reż. Max Farberbock, wyst. Nina Hoss, Evgeniy Sidikhin, Irm Hermann, Sandra Huller

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

Jedna uwaga do wpisu “Kobieta w Berlinie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.