
Pochodzący z Birmingham zespół Editors narodził się jako zespół rockowy, ale na pochodzącej z 2022 roku płycie EBM gra electronic body music. To muzyka elektroniczna łącząca industrialny, rockowy vibe z pulsującym rytmem typowym dla dance’u. Ciekawa, bardzo żywiołowa muzyka.
Nie jest to oczywiście pierwszy taki album w dorobku Editors. Zmiana zaczęła następować kilkanaście lat temu i post-punkowe klimaty ustąpiły miejsca tym electro-rockowym, a EBM chwilami zatacza koło, a kiedy indziej wyznacza nowe kierunki dla twórczości zespołu. Otwierający album Hearth Attack czy kolejny w zestawieniu Picturesque mają podobnie energiczny rytm, fajne gitarowe tło i bardzo melodyjne refreny. Urzekają swoją tonacją.
W ogóle na płycie tej nie brakuje dobrych numerów. Fanów ma Karma Climb z charakterystyczną linią basu, pewien oddech przynosi balladowy, choć wciąż dynamiczny Kiss (trwający blisko osiem minut!), przebojowy jest bez wątpienia Strawberry Lemonade łączący synth z mocno zaakcentowaną perkusją, a i Strange Intimacy brzmi nieźle. Powraca tu ów charakterystyczny rytm, który sprawia, że człowiek pruje do przodu, zamiast nigdzie się nie spieszyć.
Bo cała płyta EBM jest taka. Rozpędzona, pulsująca rytmem, wsparta gitarami czy klawiszami, które nadają jej mroczniejszego, rockowego charakteru. Bardzo dobrze się tego słucha i na dobrą sprawę brakuje tu słabszych momentów. Wszystkie kompozycje – a jest ich dziewięć – brzmią doskonale. Są przemyślane, chwytliwe, dopasowane do pozostałych. Tworzą wspólną całość, której warto posłuchać.
Joel
Editors, EBM
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.