Wielki marsz

Wielki marsz, ekranizacja wiekowego dziela Stephena Kinga, łączy trafione pomysły z niedopowiedzeniami i pustkami, które aż się proszą o uzupełnienie. To ciekawy film, efektowny i niepokojący, choć jednocześnie nieco spóźniony. W czasach wielkiej popularności dystopii sprzedałby się lepiej.

Matka (Judy Greer) wiezie gdzieś swojego syna, Raya (Cooper Hoffman), starym samochodem. Próbuje go zniechęcić, jednak ten twierdzi, że nie ma już odwrotu. Wkrótce dołącza do 49 innych chłopaków w zbliżonym wieku, przedstawicieli poszczególnych stanów, którzy mają wziąć udział w tytułowym Wielkim marszu. Ameryka, którą widzimy na ekranie, nie podniosła się po jednej z wojen. Zamieniła się natomiast w państwo totalitarne, w którym potrzebne są takie akcje, by podnieść morale, rozpalić patriotyzm w sercach młodych ludzi, a przy okazji wpoić ludziom etykę pracy.

Zasady są proste. Chłopaki mają iść przed siebie, dopóki nie padną. Ten, który dotrze najdalej, otrzyma furę pieniędzy. Przerw w marszu nie ma. Trzeba jeść po drodze, spać po drodze, załatwiać się po drodze. Bez zatrzymywania się choćby na pół minuty. Przestrzegania przepisów pilnują ludzie Majora (Mark Hamill), przedstawiciela władz, a być może nawet człowieka sprawującego władzę. Niewiele się o nim dowiadujemy.

I to właśnie jest wada filmu. Bardzo oszczędnie gospodaruje faktami. Nie wyjaśnia nam, jak wygląda ówczesny świat, nie tłumaczy, dlaczego chłopaki decydują się wziąć udział w tej absurdalnej imprezie. W Igrzyskach śmierci wiązał się z tym przymus, tu motywacje są różne, w większości naiwne w obliczu rzeczywistości. Brakuje tu pogłębienia komentarza społecznego, jakiegoś wejrzenia w rzeczywistość, czegoś ciekawszego niż proste stwierdzenie, że okrutny system i tak nas wszystkich wykorzysta i porzuci. Kuriozalność postaci Majora jest zamierzona, ale chwilami zgrzyta.

Fajnie naszkicowane charaktery bohaterów stanowią spory atut, podobnie jak afirmacja męskiej przyjaźni i głośne nawoływanie do buntu. Natomiast nie wszystkim spodoba się zmienione zakończenie. Warto jednak zaznaczyć, że Wielki marsz dostarcza emocji i kilkukrotnie wzrusza, a także zachęca do spaceru. Takiego właśnie marszu ku horyzontowi.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz dystopie
– Ciekawią cię oryginalne pomysły
– Chętnie ruszyłbyś przed siebie

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na wgłębienie się w rzeczywistość

Michał Zacharzewski

Wielki marsz, The Long Walk, 2025, reż. Francis Lawrence, wyst. Cooper Hoffman, David Jonsson, Garrett Wareing, Tut Nyuot, Charlie Plummer, Ben Wang, Jordan Gonzalez, Joshua Odjick, Mark Hamill, Roman Griffin Davis, Judy Greer, Josh Hamilton, Noah de Mel, Jack Giffin, Daymon Wrightly, Thamela Mpumlwana, Keenan Lehmann, Dale Neri

Ocena: 6,5/10

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.