
Nowa wersja Króla lwa może nie oczarowała widzów, ale okazała się sukcesem frekwencyjnym. Właśnie dlatego powstał film Mufasa: Król lew, wykonany tą samą techniką prequel oryginalnej historii. Pora znów zobaczyć gadające zwierzęta i dowiedzieć się, w jaki sposób Mufasa został królem, zaś Skaza sławnym na cały świat paskudnikiem.
Pamiętacie Simbę z Króla lwa i jego ukochaną Nalę? Para doczekała się córeczki, która jest już na tyle duża, by miejscowy szaman i mistrz ceremonii, niejaki pawian Rafiki, opowiedział jej historię jej dziadka. Okazuje się, że pękła tama i wielka fala oddzieliła malutkiego Mufasę od rodziców. Udało mu się dopłynąć na odległą równinę, którą rządził król Obasi. Jego syn, Taka, był wychowywany na przyszłego władcę tej krainy…
Mufasa: Król lew jest więc opowieścią o przyjaźni, ale też nierównościach społecznych. Bo Taka – przyszły Skaza – jest faworyzowany przez ojca, zaś Mufasa taktowany jak wyrzutek. Dlatego więcej czasu spędza z o wiele mądrzejszymi lwicami, uczy się od nich polować, poznaje znaczenie dobroci, otwartości i solidarności. Tym samym Mufasa: Król lew jest też opowieścią emancypacyjną, zawoalowaną krytyką patriarchatu. W sumie też historią o traktowaniu imigrantów.
Jeszcze ciekawiej robi się, gdy spróbować odczytać film w najbardziej ewidentnym kontekście rasowym. Bohaterowie tej opowieści to afrykańskie lwy – czarny lud czarnego lądu. Główny wątek fabularny opowiada tymczasem o zagrożeniu ze strony bezwzględnych i okrutnych lwów białych. Osobników wyjątkowo szkodliwych i nieprzyjaznych. Jeśli dodać do tego, że Mufasa i jego przyjaciele wydają się być wegetarianami, robi się naprawdę „politycznie”…
Mufasa: Król lew to bardzo przyjemna animacja, naprawdę sprawnie wykonana, okraszona kilkoma fajnymi piosenkami oraz sporą dawką humoru napędzanego przez Timona i Pumbę. Ci przysłuchują się opowieści Rafiki i zabawnie ją komentują, jednak pojawiają się stanowczo zbyt rzadko. Wątpię też, by którakolwiek z kompozycji odniosła tak wielki sukces jak te Eltona Johna z oryginalnej animacji. Lin-Manuel Miranda jest utalentowany, ale tak oczywistych przebojów nie pisze. A może po prostu czasy się zmieniły?
Zobacz, jeśli:
– Podobał ci się poprzedni Król lew
– Kochasz zwierzaki
– Szukasz filmu dla dziecka
Odpuść sobie, jeśli:
– Rażą cię gadające zwierzęta
– Zbyt mocno bawisz się w interpretacje
Michał Zacharzewski
Mufasa: Król lew, Mufasa: The Lion King, 2024, reż. Barry Jenkins
Ocena: 6/10
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.