
Witch Season to debiutancka EP-ka polskiego zespołu BabaJaga. Raptem cztery utwory nagrane przez kilku kumpli z Warszawy, odpowiednio mroczne i nastrojowe, pachnące muzyką grunge, ale i stoner rockiem czy metalem. Doświadczenie koncertowe udało się przełożyć na fajne wydawnictwo, które powinno pomóc zespołowi się rozwinąć. Zdobyć większą popularność.
Zaczyna się to od instrumentalnego Intro wzbogaconego o fajną gitarową solówkę, kompozycji może niezbyt długiej, ale wpadającej w ucho. Płynnie przechodzi ona w kolejny utwór, tytułowy Witch Season, mroczny, chyba najbardziej grunge’owy. Czuć tu bowiem echa Seattle, a pojawiający się wokal wpisuje się bezbłędnie w tę stylistykę. Oczywiście nie jest to Nirvana, prędzej Alice in Chains. Perkusja pracuje w miarowym tempie, gitary składają się w tło, a czasami milkną, dając odrobinę wytchnienia.
Trzeci z kolei utwór, Hunted & Loathed, bliższy jest już tradycyjnemu metalowemu graniu, tym pędzącym gitarom, które na szczęście nie zagłuszają wokalu. Kiedy trzeba, pojawia się growl. Dynamikę proponuje też ostatni na płycie Hash, gdzie na elektryczną surówkę nakłada się przeciągnięty wokal. Część tekstów wykrzykuje, co zwiększa różnorodność EP-ki. To taki materiał, na którym każdy znajdzie coś dla siebie.
BabaJaga ma przed sobą jeszcze długą drogę. To młody zespół, który rozwija się i zdobywa kolejnych fanów. Ma szansę na sukces, o ile pozwolą na to słuchacze, o ile będą go słuchać, chodzić na koncerty. Jestem w sobie w stanie wyobrazić, jak ludzie bawią się przy tej muzyce. Koncertowo to może być petarda.
Joel
BabaJaga, Witch Season
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.