
Zespół Five Finger Death Punch pochodzi z Las Vegas, a swoją nazwę zawdzięcza starym filmom karate, choćby Niezwyciężonemu zawodnikowi. Muzyki wschodniej jednak nie gra; to nowoczesny heavy metal wsparty obowiązkowymi dziś klawiszami i niezwykle sprawnie pracującą perkusją.
Płyta AfterLife pochodzi z 2022 roku i zaczyna się od numeru Welcome to the Circus, który jest taki, jakiego można by się spodziewać. Gitary w tle ciężko pracują, grając stosunkowo proste riffy, perkusja wybija równy, wyraźny rytm, wokal jest mroczny i niski, choć opada na refren. Podobnie prezentuje się tytułowy AfterLife, choć tu gitarowa wirtuozeria jest jakby większa. I to pomimo odejścia z zespołu Jasona Hooka.
Ale są też na AfterLife eksperymenty. Nie jakieś wielkie rewolucje, ale drobne zmiany stylu czy próby zabawienia się z muzyką. Choćby taki Judgment Night, który kojarzy się z dokonaniami Korn, albo Thanks For Asking, w którym rytm jest wybijany jak w piosenkach popowych. All I Know pachnie balladą, z kolei Pick Up Behind You ma potencjał na przebój.
Płyta wzbudziła mieszane odczucia. Jedni pisali, że w dniu premiery stała się klasyczną, inni sugerowali, że zespół pobłądził, może nie na skalę St Anger, ale zawsze jednak pobłądził. Tak naprawdę to kwestia gustu i tyle. Trzeba dać szansę, posłuchać, wyrobić sobie własną opinię. A przede wszystkim wiedzieć o istnieniu Five Finger Death Punch, bo to wciąż nie jest powszechnie znana kapela.
Joel
Five Finger Death Punch, AfterLife
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.