
Once to piąty album chyba najbardziej znanego fińskiego zespołu symfoniczno-metalowego o wiele mówiącej fanom cięższej muzyki nazwie Nightwish. Płyta ukazała się w 2004 roku, a w pracach nad nią wzięła udział Londyńska Orkiestra Symfoniczna oraz – w przypadku jednej piosenki – doświadczony indiański chór. Wreszcie Tarja Turunen, oryginalna wokalistka, która po zakończeniu trasy koncertowej Once rozstała się z zespołem.
Muzycznie trudno nazwać album przełomem. Nightwish po prostu kontynuuje to, do czego przyzwyczaił swoich fanów. Tym samym łączy gitarowe brzmienie bliskie kapelom powermetalowym z orkiestrowym tłem i delikatnym głosem wokalistki. Nie tworzy przy tym szybkich, ostrych kawałków, lecz bardziej rozbudowane kompozycje, niekiedy wręcz o filmowym rozmachu. Na wydanym w 2021 roku remasterze znalazło się miejsce dla 11 oryginalnych kompozycji oraz ich wersji instrumentalnych.
Zaczyna się to od Dark Chest of Wonders, bardzo klimatycznej piosenki, choć moim zdaniem ustępującej kolejnej, czyli lekko elektronicznej Wish I Had an Angel. Również kolejny utwór, Nemo, jest wręcz radiowy. Bardzo przystępny, melodyjny, z wyraźną partią basów i ciekawymi riffami. Ciekawostką jest nagrana po fińsku piosenka Kuolema Tekee Taiteilijan. Planet Hell trzyma równy, mocny rytm, będąc jedną z cięższych kompozycji, za to ośmiominutowy Creek Mary’s Blood przynosi popisy wspomnianych Indian, na które nakładają się gitary akustyczne wspierane przez smyczki. Perełką jest też lekko oniryczny The Siren.
Dla mnie Once to dobra płyta. Może nie najlepsza w dorobku Nightwish, ale starannie nagrana i wyprodukowana, pełna dobrze napisanych kompozycji. Osobiście wole te z wokalem, instrumentalne przesłuchałem raz i do nich nie wracam. Swoich fanów mają, skoro zespół regularnie je wydaje.
Joel
Nightwish, Once
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.