
Danny Brown to amerykański raper. Zadebiutował w 2010 roku i niemal od razu został okrzyknięty jednym z najbardziej unikatowych artystów w branży. Być może dlatego, że zdecydował się na rap progresywny, psychodeliczny i eksperymentalny. Do 2016 roku, kiedy powstało Atrocity Exhibition, wyrobił już sobie markę. Dlatego wśród gości pojawiają się Kendrick Lamar, Ab-Soul, Earl Sweatshirt, B-Real, Kelela i Petite Noir.
Beaty są specyficzne. Z jednej strony chwytliwe, wpadające w ucho, z drugiej jednak dość minimalistyczne. Produkujący je Paul White postawił na hi-lo i psychodelię, dorzucił też post-punk czy acid rock. Na to nakłada się charakterystyczny wokal, który przywołuje chwilami na myśl popisy Cypress Hill. Chociaż skojarzenia można też mieć inne. Taki Downward Spiral z pewnością nawiązuje do Nine Inch Nails, zaś Rolling Stone do New Order.
Mam jednocześnie wrażenie, że Danny Brown traktuje rap jako zabawę. Bawi się tekstami, rymuje jej w bardzo szybki i zgrabny sposób, szuka podobnej melodyki, skojarzeń, gierek słownych, hasełek. W Pneumonia rzuca na przykład I’m smoking dope, I’m smoking dope Got a half a pound of artichoke Scale broke, so we eyeball it i w sumie jest to zabawne. W Really Doe słyszymy z kolei I was a liar as a kid, so now I’m honest as fuck, rzuca gościnnie Earl Sweatshirt.
Na Atrocity Exhibition Danny Brown odchodzi od konwencji, do której przyzwyczaił nas typowy współczesny rap. Czuć tu surowość, ale i agresję, emocje, ale i ogarniecie artysty, odniesienia do Joy Division czy prozy Ballarda. Całość składa się na spójne i klimatyczne doświadczenie, które stara się wbić do głowy słuchającego na pełnej petardzie. Proszę bardzo, zapraszam!
Joel
Danny Brown, Atrocity Exhibition
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.