
Pod pseudonimem Purple Disco Machine skrywa się niemiecki DJ i producent Timo Piontek, który już od ponad dwudziestu lat tworzy muzykę elektroniczną. Zaczynał w poczciwym Cubase jeszcze w latach 90., od tego czasu znacznie rozwinął swoje umiejętności. Nie dziwi więc, że Exotica brzmi znakomicie. To spójna płyta pełna przebojowych kawałków.
Już pierwszy z nich, Can’t Get Enough, wprawił mnie w pozytywny nastrój. Kiedy poderwałem się z krzesła, lekko podrygiwałem. Australijska wokalistka Sahara Beck świetnie do niego pasuje. Szkoda, że pojawia się tylko w jednym utworze, ale to cecha tego albumu. Kolejna kompozycja, At The Disco, jest równie przebojowa, a towarzyszący DJ-owi Lorenz Rhode mnie przekonuje. Choć jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie Fireworks z udziałem Mossa Keny i The Knocks. Pachnie trochę Michaelem Jacksonem i chórkiem dzieciaków.
Hypnotized z udziałem Sophie and the Giants idealnie nadaje się do grania w radio. Ma równy rytm, fajne efekty, ciekawą melodię. Zapada w pamięć dzięki letniemu klimatowi. Z kolei Hands to the Sky ma gospelowy charakter dzięki udziałowi – Furious & House Gospel Choir. Tytułowa Exotica jest osadzona w latach 80., z efektami laserowymi i syntezatorami wybijającymi się z tła. Po nich przychodzi ukojenie w postaci szumu fal z Wanna Feel Like a Lover. Cały album zawiera 14 kompozycji i trwa nieco ponad godzinę.
No właśnie, album. Żyjemy w czasach, gdy ta forma wydawania muzyki powoli przechodzi do przeszłości. Artyści skupiają się na singlach i twierdzą, że dzięki temu nie muszą zapełniać swoich płyt mniej udanymi kompozycjami. Być może. Purple Disco Machine wydał płytę zawierającą same udane kawałki. Pokazał marudom, że wciąż można popracować nad materiałem i wydać godzinę wartościowej muzyki. Mnie to odpowiada. Single są dla stacji radiowych i DJ-ów. Ja cenię sobie dłuższy kontakt z artystą.
Joel
Purple Disco Machine, Exotica
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.