Ktoś miał bardzo dobry pomysł. Chciał stworzyć „symulator” rekina, ale nie takiej grzecznej rybki polującej na inne rybki i czasami straszącej plażowiczów, ale prawdziwego killera godnego głównej roli w filmie Szczęki. Trójwymiarowe środowisko, pełna swoboda pływania, masa celów do zmasakrowania. Czego chcieć więcej?
Ano wykonania. Bo w Shark Attack 3D wszystko zgadza się tylko teoretycznie. Jest rekin? Jest. Można nim sterować za pomocą dżojstika umieszczonego po lewej stronie ekranu oraz przycisku po prawej, pozwalającego wykonać skok. Teren też jest duży, to fragment wybrzeża tuż obok jakiegoś kurortu, z paroma wysepkami, pomostami czy stateczkami kołyszącymi się na falach. Oczywiście da się je zdemolować. Mało tego, są też ludzie, których można zżerać! Tylko…
Tylko wszystko działa strasznie topornie. Rekin nie nurkuje, lecz pływa na powierzchni. Może nawet przetoczyć się przez piaszczystą wysepkę niczym jakaś motorówka. Mało tego, może nawet pełzać po piasku! Ludzi owszem, zabija, ale to, w jaki sposób demoluje otoczenie, zasługuje na czerwoną kartkę. Wystarczy bowiem, że dotknie nosem fragmentu pomostu, a ten zniknie. Jakby eksplodował, choć nie do końca to widać. Również niszczenie łódek nie wygląda zbyt dobrze.
Autorzy gry przygotowali proste misje. Trzeba na przykład zabić określoną ilość ludzi albo zniszczyć dostatecznie dużo łodzi. Czasem wiec odnalezienie tego ostatniego potrzebnego człowieczka wymaga mnóstwa czasu. Fajnie, że przewidziano kilka poziomów, ale na nich robi się dokładnie to samo, tylko w nieco innych okolicznościach przyrody (na przykład nocą). Mnie to nie przekonuje. Shark Attack 3D to gra, która wymagałaby dopracowania. Widać gołym okiem, że za wcześnie wpuszczno ją do komórkowy sklepów.
Fifi
Shark Attack 3D, Sharkweed, Android iOS
Polub nas na Facebooku!