Przyznaję, tę książkę przeczytałem dawno. Zaraz po jej premierze w 2004 roku. Często jednak polecam Gamedec. Granica rzeczywistości znajomym jako ciekawy przykład polskiego kryminału osadzonego w skomputeryzowanej, w znacznym stopniu wirtualnej przyszłości. I choć powieść ma wady, które szczególnie mocno widać dzisiaj – po ukazaniu się kolejnych, coraz lepszych tomów serii – to i tak nie spotkałem się jeszcze z reklamacją.
Świat końca XXII wieku nie przypomina naszego. Część ludzi żyje w normalnej rzeczywistości, zwanej realium, jednak wielu wybiera wirtualne światy. Dzięki specjalistycznej aparaturze przenikają do nich niczym Neo do Matriksa i spędzają tam naprawdę miłe chwile. Symulatory randek, krwawe krainy dla myśliwych, rzeczywistości alternatywne – wszystkie one cieszą się sporym zainteresowaniem. A skoro przyciągają ludzi, to przyciągają również przestępców…
Główny bohater, prywatny detektyw Torkil Aymore, zajmuje się rozwiązywaniem tego typu spraw. Jak każdy gamedec, działa głównie w wirtualnej rzeczywistości, nie zawsze jednak zgodnie z prawem. Nie zawsze też po prostu tropi przestępcę, czasami musi na przykład pomóc komuś, kto wpadł w sidła hakera i zupełnie sobie nie radzi. Albo na przykład zastąpić starego mistrza na placu boju. W Gamedec. Granica rzeczywistości poznamy kilka tego typu historii, bo książka jest zbiorem powiązanych ze sobą opowiadań.
Książkę czyta się przyjemnie – jest napisana lekkim, nieskomplikowanym językiem, odpowiednio zabawna, a jednocześnie dostarczenie poważna, by trzymać w napięciu. Pozwala niespiesznie wejść w świat, z każdym opowiadaniem wrażenie immersji jest jednak coraz większe. Wielką zaletą Gamedec. Granica rzeczywistości jest to, że… tak właśnie może wyglądać świat przyszłości. Jesteśmy coraz tego bliżsi. Nowe technologie wchodzą w nasze życie coraz intensywniej, my zaś coraz bardziej przenosimy się do świata wirtualnego…
Joel
Gamedec. Granica rzeczywistości, Marcin Przybyłek, Rebis
Polub nas na Facebooku!