Fucked Up – Year Of The Pig

Teoretycznie Fucked Up to hardcore punkowa kapela z Kanady, grająca od 2001 roku i mająca już nieduże, ale wierne grono fanów. W praktyce to zespół eksperymentujący, potrafiący nagrać utwory, które wymykają się prostym definicjom. To dlatego EP-ka Year Of The Pig spotkała się z mieszanym odbiorem.

Składa się na nią osiem utworów, z czego cztery to różne wersje tytułowego Year Of The Pig. Najważniejsza jest ta pierwsza, monumentalna, bo trwająca dobrych osiemnaście minut. Zaczyna się od wstępu zagranego na Hammondzie i delikatnego, kobiecego wokalu, który po paru chwilach ustępuję chropowatemu głosowi głównego wokalisty, Damiana „Pink Eyes” Abrahama. W jego słowach czuć złość, wręcz furię, jakby wygłaszał płomienne kazanie. Do tego dochodzą rozstrojone gitary, momentami również klawisze i mocne akcenty perkusji. Wersje alternatywne są dużo krótsze, a najciekawsza jest ta japońska.

Pozostałe utwory są już bardzie klasyczne, krótsze, prostsze, lepiej wpisujące się w gatunek, do którego przyznaje się zespół. The Black Hats ma noise’ową moc i odpowiednie tempo, Mustaa Lunta polityczne zacięcie, a Anorak City lekko nowofalowe tło. Jest jeszcze For My Friends z bardzo prostym riffem i fajnie rozłożonymi instrumentami, które zwłaszcza w stereo brzmią ciekawie. Czuć, że każda piosenka była dla zespołu ważna.

Na pewno jednak Year Of The Pig to ciekawe wydawnictwo, które powinno zwrócić uwagę miłośników mocnej muzyki. Stanowi ono część większej serii poświęconej chińskim znakom zodiaku.  Fucked Up lubią takie zabawy i rozmaite eksperymenty. Swego czasu wydawali płyty z założeniem, że każdy z muzyków nagra swoją partię w przeciągu jednego dnia. Rzecz to nie do przeoczenia.

Joel

Fucked Up, Year Of The Pig

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.