
Morrissey, były frontmen i wokalista The Smiths, to jeden z najbardziej rozkapryszonych brytyjskich wokalistów. Potrafi przerwać koncert po kilku utworach i zejść ze sceny albo po prostu odmówić śpiewania. Talent ma jednak wieli, co potwierdza solową karierą. Także i płytą You Are The Quarry z 2004 roku. Zaskakująco lekką i przyjemną.
Zaczyna ją od American Is Not the World, piosenki być może nie antyamerykańskiej, jednak będącej krytyką tamtejszej polityki i w ogóle społeczeństwa. Zaraz obok wrzuca Irish Blood English Heart, w którym z kolei spogląda na Brytyjczyków i ich tradycje. Te dwa utwory nie pozostawiają wątpliwości: Morrissey nie tworzy obojętnych kawałków. Do muzyki dokłada przekaz i ma sporo do powiedzenia swoim słuchaczom. Wciąż chętnie politykuje.
Ale nie tylko. Taki I Have Forgive Jesus skupia się na wierze i wewnętrznych rozterkach, How Can Anybody Possibly Know How I Feel? z kolei na ludzkich słabościach. Podobał mi się kawałek First of the Gang to Die, odpowiednio zadziorny i okraszony fantastycznym chórkiem, a także The World is Full of Crashing Bores, nieco spokojniejszy, za to z refrenem, który zapada w pamięć i później nieustannie człowieka nachodzi.
Fajne jest to, że im więcej się słucha You Are The Quarry, tym więcej się na tej płycie znajduje. Nie tylko w tekstach, ale i w muzyce, która wydaje się bardzo lekko napisana i zaaranżowana. Według mnie to również bardzo dobry album, by rozpocząć swoją znajomość z Morrisseyem. Wydaje mi się bardziej przystępny od wcześniejszych, pokazujący to, co artysta ma do zaoferowania. A ma niejedno.
Joel
Morrissey, You Are The Quarry
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.