
W konkursie na najważniejszą płytę zespołu Judas Priest to właśnie British Steel wygrałoby w przedbiegach. Album ukazał się w 1980 roku i dziś uchodzi za kamień milowy w historii heavy metalu. Pomógł w tym Dave Holland, który zadebiutował na perkusji, ale też decyzja, by dzielnie iść dalej, łączyć hard rock z punkową energią i niesamowitym wokalem.
Na British Steel znajduje się kilka utworów, które znam od lat i bardzo sobie cenię. Choćby Breaking the Law, który po raz pierwszy usłyszałem na jakimś soundtracku z lat 90. Świetny utwór, dynamiczny, o równym tempie i wpadającym w ucho refrenie. To zresztą największy przebój z tej płyty. Nie mniej fanów ma jednak Living After Midnight, imprezowy hicior z fajnym refrenem czy też Metal Gods, któremu kapela zawdzięcza swoją ksywkę.
Jeśli jednak zapytać fanów w internecie, który utwór cenią najbardziej, z pewnością wymienia Grinder, kawałek poświęcony indywidualizmowi i zaopatrzony w fajną solówkę. You Don’t Have To Be Old To Be Wise brzmi równie ciekawie, głównie dzięki popisom wokalisty, a Rapid Fire nie jest może najszybszym utworem zespołu, ale ma fajny riff i wyraziste przesłanie. Z kolei United idealnie nadawałoby się na hymn znanej drużyny piłkarskiej.
W latach 80. widywało się młodych ludzi z plecakami bądź kurtkami zaopatrzonymi w logo Judas Priest. To strasznie dawne czasy, ale jednak dowód, że kapela uchodziła za kultową. British Steel należało i nadal należy do najlepszych albumów zespołu. Dlatego fani metalu powinni go znać. Przez szacunek dla klasyki. Dla korzeni gatunku.
Joel
Judas Priest, British Steel
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.