
Klaxons przestało trąbić dziesięć lat temu. Muzycy rozeszli się, robią swoje rzeczy bądź też nic nie robią. Wielka szkoda, bo był to zespół naprawdę interesujący, a debiutancki album Myths of the Near Future tylko to potwierdza.
Płyta trafiła na rynek w 2007 roku i, jak twierdzą sami muzycy, została nagrana w stylu „new rave”. Tak naprawdę to odmiana indie rocka, dość lekka, chwilami taneczna, bez wątpienia przebojowa. Zaczyna się od Two Receivers, przyjemnego, pulsującego, choć jednocześnie nieco ponurego utworu, może i dość prostego w formie, ale zachęcającego. W Atlantis To Interzone zaczyna się już szalone impreza, by przejść do Golden Skans, jednego z największych przebojów z tej płyty. To bardzo radiowy kawałek.
Sporo fanów ma również It’s Not Over Yet, nieco popowy utwór z charakterystycznym elektronicznym riffem i wysokim głosem wokalisty w refrenie. Świetnie brzmi też Magick, nieco mroczniejszy utwór, ale wpadający w ucho i zdecydowanie wybijający się na tle pozostałych utworów. Do gustu przypadło mi również Isle of Her. Ostatni kawałek na płycie, Four Horsemen of 2012, zaczyna się kilkunastominutową ciszą.
Myths of the Near Future to dla mnie album przyjemny i przebojowy, energetyczny i świeży. Klaxons wnieśli coś ciekawego do świata muzyki, może nie dokonali rewolucji, ale dali się zapamiętać. Połączenie elektronicznych bitów z gitarową muzyką zadziałało, podobać się mogą również teksty inspirowane twórczością Ballarda. Jest czego posłuchać!
Joel
Klaxons, Myths of the Near Future
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.