
Królówczana Smuga to przedziwny projekt niejakiego Adama Piętaka z Biłgoraju. Niektórzy mówią, że to doom czy nawet death folk, inni sugerują, że eksperyment łączący kakofonie gitar z growlem i elektronicznymi samplami. W sumie wszystko tu jest wymieszane i zgrabnie zaaranżowanie.
Płytę Konwulsanki rozpoczyna utwór Oj ładna to je łada. Wprowadza w nią może i łagodnie, ale szybko przechodzi w czysty charkot rozpisany na kilka głosów i wsparty ścianą dźwięków. Nie tylko gitarowych, ale też elektronicznych, z łagodnie stukającą perkusją. Są jednak i takie utwory jak Alkochochlik czy Jak w Midsommarze, które bazują już na szalejącej elektronice wspartej melorecytacją. W Łada vs Hetman na tle elektroniki słychać już tylko skandowanie, prawie jak na meczu. No bo też Biłgoraj i Zamość mają ze sobą na pieńku.
Klimatyczny jest Obierek, chociaż trudno to nazwać utworem, raczej muzycznym eksperymentem, dźwiękami tła, w których melodia pojawia się może po dwóch minutach. Rapy II przypominają zaś te dziwne spektakle teatralne, też zaskakują formą, bogactwem dźwięków, które jednym złożą się w muzykę, innym kompletnie nie. Może nawet stwierdzą, że to dźwiękowy opis pracy w jakiejś fabryce. A tak naprawdę chodzi o osiedle w Biłgoraju, które właśnie tak się nazywa.
Kto lubi muzykę alternatywną, dziwaczną, mroczną, ocierającą się o eksperyment, polubi Konwulsanki. I pewnie zacznie śledzić dokonania Królówczanej Smugi, bardzo ciekawego projektu, który został zauważony przez koneserów, ale do mainstreamu się nie przebił. I nie wiem, czy się przebije, bo mainsteam nie interesuje się tak wymagająca muzyką.
Joel
Królówczana Smuga, Konwulsanki
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.