
Płytę Dark Matter zespół Pearl Jam wydał w 2024 roku. Z pewnością nie nawiązała ona popularnością do najlepszych wydawnictw kapeli, zwłaszcza tych z lat 90., ale fanom się spodobała. Bo to ciekawy album, sprawnie nagrany, pełen zarówno przebojowych rockowych kawałków, jak i nieco spokojniejszych ballad.
W zachodnich recenzjach dość często pojawia się informacja dotycząca jego producenta. Za Dark Matter odpowiada bowiem Andrew Watt, człowiek, który zadbał, by „Pearl Jam brzmiało jak Pearl Jam”. Co ciekawe, facet miał wówczas 33 lata, a więc jest mniej-więcej rówieśnikiem zespołu, pracował z Miley Cyrus i Justinem Bieberm, a później przerzucił się na wykonawców rockowych. I to był dobry wybór, bo ten album brzmi tak, jak powinien. Gitarowo, rockowo, przebojowo.
Zaczyna się od bardzo fajnego kawałka Scared of Fear, dynamicznego, głośnego, z fajną melodią i dobrym tekstem. Kolejny utwór, React Respond, ma riff rodem z hardcore’u i przyjemny chórek, a przede wszystkim mocne tempo. Przebojem zostało Wreckage, melodyjna ballada w klasycznym, pearljamowym stylu. Z kolei tytułowy Dark Matter to powrót do rocka.
Fanom Pearl Jam najbardziej podobają się trzy kolejne utwory, Won’t Tell, Upper Hand i wreszcie najlepszy na płycie Waiting for Steve, mocno zagrzebany w klimatach lat 90, choć również Running zaskakuje energią w intro. Z kolei Something Special to opowieść o córkach wokalisty, taka prosta, rockowa pioseneczka, która niesie sporo optymizmu. Łącznie utworów jest jedenaście, rozpisanych na blisko 50 minut udanej muzyki. Na tyle dobrej, że przyniosła zespołowi szereg nominacji do Grammy.
Joel
Pearl Jam, Dark Matter
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.