Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat

Jest takie piękne czysto polskie określenie „za gówniaka”. Otóż ja za gówniaka byłem wielkim fanem królika, kaczora i prosiaka z krótkich animacji Warner Brothers. Dawno ich jednak nie oglądałem i chyba właśnie dlatego jestem nieco rozczarowany pełnometrażowym Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat. Ani to ładny film, ani ciekawy, ani oryginalny. Bardziej chaotyczny niż szalony. A chwilami nawet nudny.

Kaczor Daffy i świnka Porky zostały w dzieciństwie adoptowane przez farmera Jima i wychowały się w jego domku. Gdy farmer odszedł, zostawił im tę posiadłość w spadku, a oni obrócili ją w ruinę. Historia opowiedziana w Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat rozpoczyna się z chwilą, gdy bohaterowie otrzymują informację o zbliżającej się kontroli z wydziału zajmującego się mieszkalnictwem. Muszą więc postawić chałupę na nogi, tymczasem nisko przelatujący meteoryt rozwala im dach, pozostawiając wszędzie ohydny zielony śluz.

Oczywiście tytułowe ratowanie świata nie polega na remontowaniu chałupy, a na stawianiu oporu parszywemu kosmicie, który chce zamienić ludzi w posłuszne mu żujące gumy zombiaki. Fabuła jest więc absurdalna i w sumie zabawna. Do tego spójna, choć dość sztampowa, skutkiem czego nawet czekający widzów zwrot akcji jej nie ratuje. Jednak fabuła nie miała być główną atrakcją Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat – najważniejszy miał być wszechobecny humor zalany toną nawiązań do klasyki filmowej (w tym filmów Eda Wooda). A ten… szwankuje.

Film dość szybko zaczyna męczyć swoją wtórnością, przewidywalnym slapstickiem, wreszcie męczącymi monologami niektórych postaci. Po prostu coś, co działa przez dziesięć minut, niekoniecznie musi się sprawdzić w większym rozmiarze. Zabawnych dowcipów jest zaledwie kilka, większość to rzeczy, które starsi widzowie widzieli już z milion razy. Co gorsza, w zalewie gagów ginie przesłanie związane z przyjaźnią i potrzebą współpracy. W efekcie dorosły widz może się nudzić podczas seansu… Albo wręcz mieć dość tego chaosu i hałasu.

Producenci Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat chyba mieli świadomość wad tej produkcji, bo ostatecznie się filmu pozbyli. Najpierw powędrował on na półkę, a potem został sprzedany innym dystrybutorom. Fajnie, że dotarł do kin, a nie podzielił losu Coyote vs ACME, ale osobiście wolałbym ponownie obejrzeć klika klasycznych odcinków Merrie Melodies. Po prostu były zabawniejsze.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz stare kreskówki Warnera
– Szukasz filmu dla swojego „gówniaka”

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na szaloną zabawę i piękną animację
– Jesteś jak Edyta – wierzysz w teorie spiskowe

Michał Zacharzewski

Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat, The Day the Earth Blew Up: A Looney Tunes Movie, 2024, reż. Peter Browngardt

Ocena: 5/10

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.