Jack White – No Name

Jack White to człowiek instytucja, którego większości fanów muzyki nie trzeba przedstawiać. Ale jak ktoś nie słucha rocka i unika rozgłośni radiowych, mógł na niego nie trafić. Mógł też nie słyszeć o The White Stripes. Zespołu dawno już nie ma, jednak Jack White wciąż nagrywa. I robi to z sukcesami, czego dowodem jest No Name.

Nazwa nie jest przypadkowa i wiąże się z anegdotką. Otóż pierwsza partia albumów trafiła w postaci gratisowych nieopisanych winyli do klientów sklepu Third Man Records w kilku dużych miastach. Kolejna, niebieska, była rozprowadzana na koncertach zespołu. Dopiero potem No Name trafił na rynek, pojawił się w streamingach, zdobył szerszą popularność. I został bardzo dobrze oceniony zarówno przez krytyków, jak i fanów.

Płyta łączy w sobie garage rocka z odrobiną bluesa i punku. Otwierający album Old Scratch Blues brzmi jak żywcem wyjęty z lat 70. Podobne utwory nagrywał wtedy Led Zeppelin, bluesowo-rockowe, dość wyraziste. Osadzony w przeszłości jest też kolejny Bless You czy też… w sumie ponad połowa z kompozycji na No Name. W tym najlepsza moim zdaniem What’s The Rumpus, złożony, szalony, zagrany z pomysłem song.

Są jednak i utwory bardziej współczesne, energiczne, punkowe, koncertowe. Number One With a Bullet czy Missionary potwierdzają, że White nie trzyma się jednego gatunku muzycznego. Choć jednocześnie tworzy taką muzykę, jaką zawsze lubił. I którą można było się cieszyć już w początkach The White Stripes. Kto tamte czasy pamięta i dobrze wspomina, polubi również No Name.

Joel

Jack White, No Name

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.