
Zespołu Rammstein nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Niemiecki zespół rockowy gra już na tyle długo i wywołał dostatecznie dużo skandali, by każdy miłośnik współczesnej muzyki przynajmniej o nim słyszał. Wielu go zresztą pokochało, bo w tych nutach jest zadziorność i pazur, do tego klimat. No i język niemiecki, który idealnie pasuje do tak mrocznych, surowych kompozycji.
Zeit to jedna z lepszych płyt zespołu. Ósmy z kolei album zawiera jedenaście kompozycji, które są po prostu tym, za co Rammstein polubiliśmy. A więc mrocznym, dojrzałym, nastrojowym graniem, odpowiednio ponurym, przesiąkniętym przy okazji jakimś dziwnym romantyzmem. Czuć go już w pierwszym utworze zatytułowanym Armee Der Tristen. Nieśpiesznym, mocno zatopionym w przeszłości zespołu, wykorzystującym elektronikę do wsparcia gitar.
Tytułowy Zeit jest balladą, podobnie jak kolejny na liście Schwarz. W tej kompozycji zwracają uwagę partie pianina, które przewijają się przez kompozycję. Dynamiczny jest za to Giftig, bardzo typowy dla zespołu, z łagodniejszymi zwrotkami i pędzącymi, gitarowymi refrenami wspartymi chórkiem. Mnie najbardziej do gustu przypadły dwie ostatnie kompozycje, Lugen i opowiadające o pożegnaniu Adieu. Zdecydowanie wyróżniają się na tle albumu.
Na Zeit tytułowy czas omawiany jest na różne sposoby i powraca jako motyw przewodni albumu. Warto wsłuchać się w słowa piosenek (jak ktoś dobrze zna niemiecki) lub przeczytać ich tłumaczenia w sieci. To nie są banalne utwory, niosą przekaz, poruszają istotne sprawy. No i pasują do tej muzyki, współbrzmią z nią. Stanowią kolejną z przyczyn sukcesu Rammstein, choć w sumie… znam takich, których kompletnie nie interesują. Utwory bronią się bowiem i bez treści.
Joel
Rammstein, Zeit
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.