
Zespół Enchanted Hunters pochodzi z Warszawy, tworzą go dwie dziewczyny, Małgorzata Penkalla i Magdalena Gajdzica. Grają coś, co jedni definiują jako pop alternatywny, inni zaś precyzują, że to rasowy synth, melodyjny, kobiecy, delikatny i nieco oniryczny,
Enchanted Hunters przenosi się w lata 80., czasy syntezatorów analogowych, przełomu informatycznego i triumfu matematyki. I ta matematyka krąży mi po głowie, gdy słucham płyty Dwunasty dom. Wyłapuje ją w kolejnych utworach, także w tekstach. Być może to nie przypadek, gdyż nawet pierwszy z nich – Fraktale – już w tytule odwołuje się do tej dziedziny wiedzy. Świetnie też ustawia klimat wydawnictwa, mocno syntezatorowego, a jednocześnie skromnego, wypełnionego harmonijnymi melodiami i przyjemnymi wokalizami.
Krótki, półtoraminutowy Czekaj dalej ma fantastyczny klimat, Plan działania żwawy rytm i pięknie nachodzące na siebie głosy. Pretekst zaczyna się surowo, by zamienić się w naprawdę uroczą kompozycję, zaś najdłuższa na płycie Burza zaczyna się jakby folkowo, ludowo, by zamienić się w czasem w kosmiczny spacer. Dobry jest też Przyjaciel z odlotowym finałem. Im dłużej się tych utworów słucha, tym bardziej się je lubi.
Dwunasty dom to dojrzała i przemyślana płyta. Stylistycznie być może nie wszystkim się spodoba. Trafi do serca tych, którzy lubią wspomniane już lata 80., syntezatorowe tripy, delikatne, nakładające się na siebie kobiece głosy. Warto dać szansę Enchanted Hunters, przekonać się samemu, czy to dobra bajka, czy po prostu „nie ta”.
Joel
Enchanted Hunters, Dwunasty dom
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.