
Steve Thomas Lacy-Moya to urodzony w 1998 roku amerykański wokalista, gitarzysta i piosenkarz kojarzony głównie z muzyką alternatywną, R&B czy nawet hip-hopową. Debiutował w zespole The Internet, wkrótce później wydał EP-kę Steve Lacy’s Demo, którą nagrał w całości na swoim zhackowanym iPhonie. W 2019 wypuścił pierwszą płytę, Apollo XXI, która przyniosła mu światową rozpoznawalność. Współpracował później z wieloma gwiazdami, a drugi w dorobku album, Gemini Rights, opublikował trzy lata później.
O ile nad pierwszą EP-ką pracował sam, tu miał do dyspozycji spore grono współpracowników. I dobrze, bo jego kompozycje zyskały dzięki temu przestrzeń, stały się dziełem zbiorowego wysiłku wielu utalentowanych ludzi, z których każdy ciągnął w swoją stronę z korzyścią dla materiału. Tych dziesięć utworów zgromadzonych na Gemini Rights jest więc różnorodnych, a jednocześnie spójnych. Tworzących zwartą całość.
Są tu naprawdę dobre utwory. Bad Habit, Mercury czy Cody Freestyle brzmią fantastycznie. Lacy miesza tu klasyczny R&B z różnymi dodatkami, choćby z funkiem czy odrobiną psychodelii. W Amber dorzuca jeszcze jazz, zaś w Sunshine – dzięki gościnnemu działowi Foushee – nowoczesne, elektroniczne country z przyjemną gitarą w tle.
Gemini Rights pokazuje, że Lacy czuje się dobrze w wielu stylistykach, pod warunkiem że są one polane modnym, radiowym R&B. Może nie wszystkim ta radiowość się podoba, melodyjne chórki, proste refreny i nieśpieszne rytmy po prostu dobrze brzmią. To pogodna, przyjemna muzyka, jeśli przesiąknięta odrobiną melancholii, to na tyle niewielką, by nie przeszkadzało to w słuchaniu.
Fifi
Steve Lacy, Gemini Rights
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.