
Odd Crew pochodzą z Bułgarii i grają już ponad ćwierć wieku. W międzyczasie zmienili nazwę, podszlifowali umiejętności, dorośli. Przy okazji nauczyli się tworzyć monumentalne niekiedy kompozycje z pogranicza doom, groove i heavy metalu. Fajnie się tego słucha.
Dark Matters Part I to płyta koncepcyjna, na którą składa się osiem kompozycji trwających niekiedy i po siedem minut. Są tu i mocne gitary, i wyraźnie pracująca perkusja, wreszcie mocny wokal w stylu klasycznych zespołów rockowych. Niektórym kojarzy się on z Pearl Jam i to ciekawy trop, bo rzeczywiście granie jest podobne. Nie za mocne, nie za szalone, niepozbawione zadumy czy klimatu. Ten ostatni jest spokojny i stanowi wyróżnik płyty. Morning Lights, Faith Beneath Me, Walk a Mile czy Desert Skies to kompozycje, które szczególnie mi się spodobały.
Jak dla mnie Odd Crew spisują się bardzo dobrze. Muzycy potrafią grać, od lat ze sobą współpracują i zmierzają we wspólnym kierunku. Poszczególne kompozycje pasują do siebie i dość płynnie przechodzą jedna w drugą, co niektórzy mogą uznać za brak różnorodności. Mnie to nie przeszkadza, bo traktuję Dark Matters Part I jako jedną całość. Trzy kwadranse nastrojowej muzyki, która nie tylko świetnie brzmi, ale wpada w ucho.
Po premierze albumu zespół przygotował film kinowy pod tym samym tytułem. To z jednej strony historia zespołu, z drugiej zaś prezentacja nagrań w postaci efektownych teledysków. Pojawiają się w nim również nagrania z dzieciństwa muzyków. Bo pierwsze kroki, te ćwierć wieku temu, chłopaki stawali jako dziesięciolatkowie.
Joel
Odd Crew, Dark Matters Part I
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.