Metallica – Kill’em All

To na tej płycie skończyła się Metallica… W sumie to nie rozumiem tego żartu. Dla mnie Metallica skończyła się dużo później, a może nawet w ogóle się nie skończyła, bo nawet na najnowszej płycie zespołu znalazłem kilka fajnych utworów. No ale skoro mówi się, że Metallica skończyła się na Kill’em All, to przyjrzyjmy się tej płycie bliżej.

Na swoim debiutanckim krążku Metallica zagrała mocno i równo, bardzo surowo i nieco brudno. Zaproponowała kilka ponadczasowych przebojów, granych do dziś, a więc czterdzieści lat po premierze Kill’em All. Ich listę otwiera Hit the Lights z dynamiczną solówką i galopującą perkusją, utwór mocny i konkretny. Dobrze brzmi też wieńczący album Metal Militia, utwór doskonale brzmiący na koncertach, ale grany  dość rzadko – dwa, trzy razy w roku.

Perełkami są bowiem inne kompozycje, zwłaszcza fenomenalny Seek and Destroy z charakterystycznym, doskonale znanym riffem. W pamięć zapada najdłuższy, siedmiominutowy The Four Horseman, zdecydowanie najbardziej monumentalny na płycie i stanowiący zapowiedź kolejnych albumów. Bo na Kill’em All sporo jest oldschoolu, kompozycji utrzymanych w stylu charakterystycznym dla przełomu dekad. Takie Whiplash czy Motorbreath to przecież typowe kawałki dla tego okresu.

Na tej płycie wychowało się całe pokolenie. Wielu dzisiejszych gitarzystów uczyło się z niej pierwszych riffów. Kill’em All to pamiątka po zespole, który szybko przeszedł transformację. Tak jak na tej płycie nigdy już nie grał. Ale czy to oznacza, że się skończył? Moim zdaniem po prostu ewoluował. Jak kurczak z czekoladowego jajka.

Joel

Metallica, Kill’em All

Polub nas na FacebookuTikToku i Instagramie.

Jedna uwaga do wpisu “Metallica – Kill’em All

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.