
Dziewiąty album Nightwish, wydany po pięcioletniej przerwie i zmaganiach z pandemią, jest w rzeczywistości wydawnictwem dwupłytowym. Pierwszy krążek Human :II: Nature to typowy Nightwish, symfoniczny metal osadzony w lekko folkowych klimatach, drugi jest zaś albumem instrumentalnym, orkiestrowym, bez wątpienia romantycznym, ale przeznaczonym dla koneserów tego typu muzyki.
Zaczyna się od Music, siedmiominutowego, dynamicznego kawałka ze wspaniałym wokalem Floor Jansen. Muzycy tworzą klimat, budują momentum, by potem wejść na szlaki doskonale znane fanom. Noise, pierwszy singiel z płyty, już nie traci czasu, odpowiednio nastrajając metalową muzyką w doskonale mierzonym rytmie. Folkowe nuty wybijają się mocniej w Harvest czy Shoemaker (poświęcony amerykańskiemu geologowi o tym nazwisku), z kolei Pan ma gotycki wstęp i oferuje mroczniejszy klimat. W Endlessness, podobnie jak w kilku innych utworach, przypomina o sobie wokalista Marco Hietala.
A druga płyta? Składa się z ośmiu kompozycji zatytułowanych All The Works Of Nature Which Adorn The World i trwa około pół godziny. Podobno stanowi list miłosny do naszej planety i z pewnością nie zadowoli miłośników rocka. Ale może się podobać, bo to przyjemne melodie, chociaż niezapadające w pamięć. Osobiście nie będę do nich wracał, czego nie mogę powiedzieć o kilku utworach z części pierwszej.
Nie ukrywam, że Human :II: Nature przypadło mi do gustu tylko w połowie. Ta pierwsza płyta, typowa dla Nightwish, jest naprawdę udana i warto dać jej szansę. Zwłaszcza w dobie streamingów, gdzie cała muzyka świata jest w zasięgu ręki. Trudno tu mówić o jakiejś rewolucji, ale czy jest ona potrzebna? Muzyka proponowana przez zespół daje radość milionom ludzi na świecie. I oby tak było dalej!
Joel
Nightwish, Human :II: Nature
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Jedna uwaga do wpisu “Nightwish – Human :II: Nature”