
Pamiętacie serial Z archiwum X? Jeśli macie te czterdzieści lat, to na pewno pamiętacie. Ale już niekoniecznie serię cieniutkich książeczek, które mu towarzyszyły. Każda z nich stanowiła fabularyzowaną wersję jednego z odcinków. A zaczęło się to od Piętna śmierci.
Agentka Scully zostaje wezwana przez szefa wydziału. Z uwagi na swoje wykształcenie medyczne, zamiłowanie do nauki oraz daleko posunięty realizm, skierowana zostaje do pracy z nieznanym sobie Foksem Mulderem, człowiekiem cieszącym się opinią zdolnego, ale nawiedzonego. Scully ma nie tylko wspomagać go w kolejnych śledztwach, ale też zdawać raporty dotyczące jego działań. Czeka na nie tajemniczy ważniak w garniturze, nałogowo palący papierosy.
A Mulder? Mulder od razu zabiera ją na pierwsze śledztwo. Lecą do małego miasteczka w Oregonie, gdzie zginęła już czwarta osoba z tej samej klasy. Sprawcy jak dotąd nie złamano, ale agent wierzy, że za zabójstwami stoją przybysze z innej planety. Mocno stąpająca po ziemi Scully szybko będzie musiała przyznać, że nie wszystko jest w stanie wyjaśnić. Choćby powody, dla których w grobie jednej z ofiar złożono ciało jakiegoś zmutowanego stworzenia…
Książeczka Piętno śmierci jest króciuchna. Taka na jeden wieczór. I tak naprawdę stanowi literacką wersję scenariusza. Pozostawiono większość dialogów, dodano garść nowych, dorzucono opisy, parę scen wymieszano i gotowe. Czyta się to lekko, ale nie ma się czym zachwycać. Proste słownictwo, brak głębi psychologicznej postaci, w sumie też brak większych zaskoczeń, bo każdy, kto zna Z archiwum X, doskonale wie, jak to się zaskoczy.
Ale powspominać fajnie.
Joel
Z archiwum X: Piętno śmierci
Tytuł oryginalny: X Marks the Spot
Autor: Les Martin
Przekład: Maciejka Mazan
Wydawnictwo Da Capo
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.