To film dla miłośników kotów. Mru i ja: Wielka przygoda na cztery łapy spodoba się tym widzom, którzy godzinami przeglądają w necie zabawne filmiki z tymi futrzakami i zachwycają się każdym napotkanym kotełem. Przeciętny widz nie znajdzie tu zbyt wiele dla siebie.

Mru przychodzi na świat na paryskim strychu. Dorasta wraz z rodzeństwem pod czujnym okiem swojej kociej mamy, która jednak dość szybko ginie podczas polowania. Opiekę nad maluchami przejmują mieszkające w pobliżu dziewczynki. Mru trafia do jednej z nich, dziesięcioletniej Cleo. Bardzo szybko podbija jej serce i wyjeżdża wraz z nią na wakacje na francuską prowincję.

Fabuły nie ma tu za wiele. Przez większą część seansu podziwiamy hasającego kotka. Biegającego po mieszkaniu bohaterki, po jej podmiejskim domku, wreszcie eksplorującego las. Gdzieś w tle pojawia się rozwód rodziców Cleo, który wprawia ją w paskudny nastrój, ale to wątek poboczny, niemający nawet swojego rozwinięcia. Najważniejszy jest Mru, który jest po prostu kotem. Ciekawskim, wychodzącym, a nawet gubiącym się. Szukającym wolności.

I rzeczywiście część widzów może to znudzić. Bo to nie jest żaden śmieszny filmik ani nawet dokument, brakuje przecież Krystyny Czubówny. Z drugiej strony, Mru i ja: Wielka przygoda na cztery łapy nie jest też wyssaną z palca bajeczką jak większość filmów o psach. Tu bohater nie dokonuje cudów i nie jest najmądrzejszym superzwierzakiem na świecie. Po prostu sobie jest.

Zobacz, jeśli:
– Kochasz koty
– Nie szukasz filmu z rozbudowaną fabułą

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na dużo akcji

Michał Zacharzewski

Mru i ja: Wielka przygoda na cztery łapy, Mon chat et moi la grande aventure de Rroû, 2023, reż. Guillaume Maidatchevsky, wyst. Capucine Sainson-Fabresse, Corinne Masiero, Lucie Laurent, Nicolas Umbdenstock, Juliette Gillis

Ocvena: 6/10

Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.