
Śmierć w Amazonii to ciekawy reportaż – opowieść o raku dławiącym współczesny świat. Rak ów nazywa się korporacyjny kapitalizm i w Amazonii robi to, na co ma ochotę, przy cichej aprobacie przekupionych władz. Życie ludzkie nie ma bowiem znaczenia, kiedy stawką są giełdowe wyniki międzynarodowych potentatów. Te drobne z pozoru procenty, które pozwalają bogatym bogacić się jeszcze bardziej, oczywiście kosztem biednych.
Artur Domosławski opowiada o kilku różnych sprawyach. Chociażby o masowych wycinkach lasów w Brazylii, o wydobyciu złota w Peru i o działalności koncernów naftowych w Ekwadorze. Za każdym razem eksploatacja ziemi wiąże się z zyskami dla miejscowych bogaczy i wielkich korporacji, zaś ze szkodą dla lokalnej ludności. A przecież to ona przez lata z tych terenów żyła, uprawiała pola, korzystała z wody. Wszystko to jednak zostało zniszczone. Zatrute. Zepsute.
Dobrze mają ci, którzy jedynie tracą pracę lub gospodarstwo i mogą przenieść się do miasta. Uciec z rodzinnych stron i klepać biedę w fawelach Rio de Janeiro czy Brasilii. Gorzej mają ci, którzy chorują i umierają na skutek chorób będących wynikiem intensywnej eksploatacji, szkodliwych warunków pracy czy chemicznych zanieczyszczeń. Odszkodowań raczej nie dostaje nikt. Co najwyżej może dostać kulkę, jak będzie za bardzo protestował.
Autor Śmierci w Amazonii pokazuje, jak cały proces wygląda od strony mieszkańców tych ziem. Skupia się na konkretnych ludziach i ich doświadczeniach. Nam, czytelnikom, udziela się ich poczucie niesprawiedliwości i bezsilności. Władze odwracają się bowiem od nich plecami, a media nie chcą ich słuchać. Jeśli zaś posłuchają, to zaraz pojawiają się groźby. Niekiedy podbicia, morderstwa i pożary. Bogaci nie lubią, jak im się bruździ pod nosem.
Zastraszanie okazuje się doskonałą metodą rozwiązywania problemów w Amazonii. Gustują w niej wszyscy, nie tylko miejscowi plantatorzy, ale i zachodnie korporacje. Odpowiedzialność ulega rozproszeniu, bo niby kto jest winny śmierci aktywistów? Ktoś, kto pociąga za spust? Jego bezpośredni zleceniodawca? Lokalny przedstawiciel korporacji, który poprosił podwładnego o rozwiązanie problemu? A może dyrektor z Houston, który nie chce o niczym słyszeć, ale chce widzieć zyski? Albo klienci jego firmy, którzy milcząco akceptują takie działania? Albo i winni jesteśmy my?
Joel
Śmierć w Amazonii
Autor: Artur Domosławski
Wydawnictwo Wielka Litera
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.