
Tak, tak, nie mylicie się. Eksplodujące kotki – niezwykle popularna niekolekcjonerska karcianka – doczekała się właśnie wersji planszowej. Nieco zmienia ona rozgrywkę, choć w gruncie rzeczy nie jest to jakaś rewolucja. Ot, sprawia wrażenie dodatku, który modyfikuje pewne rozwiązania, ale jednak sedno mechaniki pozostawia bez większych zmian.
A zatem nadal gracze rywalizują o to, który z nich przetrwa najdłużej. Innymi słowy starają się zmusić swoich rywali do spotkania z tytułowymi eksplodującymi kotkami, co najczęściej kończy się eliminacją z zabawy. Owa plansza – dwustronna, rozkładana, wyglądająca naprawdę efektownie – stanowi dodatkowe pole walki i nieco komplikuje rozgrywkę. I fajnie; gra i tak jest losowa, a teraz robi się nieco bardziej uporządkowana.
Rozgrywka opiera się na wykładaniu kart zapewniających rozmaite bonusy lub zmuszających przeciwników do wykonania niekorzystnych dla nich ruchów. Oponenci mogą oczywiście próbować się przed nimi bronić, wykładając karty, które to umożliwiają. W efekcie rozgrywka przypomina chwilami uliczną bójkę, w której rywale wymierzają sobie kolejne ciosy, aż w końcu któremuś z nich zabraknie pary (odpowiednich kart) i wyląduje na polu z eksplodującym kotkiem. Nowym elementem są dyski dobierane na koniec rundy – pozwalają one przesuwać pionki po planszy albo ją obracać, a niektóre automatycznie przenoszą gracza prosto na feralne pola.
Gra jest zabawna i to właśnie decyduje o jej sukcesie. Co bawi w Eksplodujących kotkach? Ano to, że można uprzykrzyć życie rywalom, zmiażdżyć ich swoimi kartami i doprowadzić do łez. Siłą rzeczy rozrywka jest dość frustrująca i nie nadaje się dla osób, które nie potrafią przegrywać. Jednak gracze, którzy podchodzą na luzie do takich zmagań i ewentualną przegraną kwitują wzruszeniem ramion, będą się dobrze bawić. Zwłaszcza jeśli nie posiadają w swojej kolekcji wersji karcianej.
Joel
Eksplodujące kotki. Gra planszowa, Rebel.pl
Polub nas na Facebooku, TikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.